Brilliant! ZAKSA pokonała Itas w pierwszym meczu o półfinał Ligi Mistrzów

Brilliant! ZAKSA pokonała Itas w pierwszym meczu o półfinał Ligi Mistrzów

– Trzeba będzie zagrać naszą najlepszą siatkówkę, aby mieć szansę na zwycięstwo – mówił przed meczem z Itasem Trentino Aleksander Śliwka, kapitan Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. W fazie grupowej, w której los skojarzył obie ekipy, dwa razy górą byli Włosi. 

 

W rozgrzanej do czerwoności Hali Azoty oglądaliśmy najlepszą z możliwych promocję siatkówki w wydaniu klubowym. – To przedwczesny finał, nie ma się co oszukiwać – komentowali fani zgromadzeni na trybunach. Ich pupile nie zawodzili.

 

Po długiej wymianie i skutecznym ataku Łukasza Kaczmarka wyszli na pierwsze w tym meczu trzypunktowe prowadzenie. Przy rywalu takiej klasy to naprawdę było już coś. Po asie serwisowym Dawida Smitha zrobiło się 11:7. Świetna gra blokiem oraz bombardujący ze środka Dmytro Pszycki, wyciągnęły naszych na pięć “oczek”.

 

Angelo Loranzietti nie wytrzymał i poprosił o przerwę. Daniele Lavia i Matej Kazijski stawali na głowie, żeby zniwelować dystans, lecz przegrywając 18:24, psychologicznie ciężko było cokolwiek zdziałać. Mimo kilku podrygów i korekty wyniku, Smith zwolnił ich z tego seta.

 

Dwie następne partie w takich samych rozmiarach wygrali goście. To, że na Opolszczyźnie łatwo skóry nie sprzedadzą stanowiło pewnik. Dowodem tego jest ich pościg od stanu 11:6. Mistrz Włoch zredukował do minimum liczbę pomyłek w polu zagrywki, będące ich koszmarem w pierwszym secie. Kiedy prowadzili już 21:18, o czas poprosił Tuomas Sammelvuo.

 

Tego seta nie udało się jednak uratować. Sprawę wyjaśnił doskonały tego wieczora Kazijski i przy stanie 1:1 zaczynaliśmy zabawę niejako od początku. Scenariusz trzeciej odsłony był bardzo podobny. Przyjezdni zaczęli gonić od stanu 9:5 i rozpoczęło się przeciąganie liny. O powodzeniu rywala zadecydowała sama końcówka, w której “asiorami” strzelali Riccardo Sbertoli oraz Donovan Dzavoronok.

 

“Trójkolorowi” zmuszeni byli do rzucenia wszystkich swych pomysłów, żeby spotkanie zbyt wcześnie się nie skończyło. Wielka by to szkoda była dla zapełnionego do pełna kędzierzyńskiego obiektu. Wrócili! Dobrze serwował Bartosz Bednorz, świetnie funkcjonował blok. Zmorą dla naszych był nie po raz pierwszy Allessandro Micheletto, który wyrastał zawsze w kluczowych momentach seta.

 

I znów zadecydowały detale. Na finiszu seta nie mylił się Śliwka, asem dwa razy zawistował Bednorz. Goście też musieli popełnić błąd. Popełnili w ostatniej piłce czwartego aktu i przegrali do 21. Bez tie-breaka takie zawody, tak godnych siebie rywali, nie miałyby chyba sensu.

 

Nasi opolscy i Polscy obrońcy tytułu wystartowali w nim jak z katapulty. Dobrze podawał Smith, nad siatką rezon trzymał Bednorz i po 5:0 Loranzietti musiał zareagować. Niewiele z tego wyszło. Kiedy strony się zmieniały kędzierzynianie mieli już 6 punktów zapasu.

 

Psyche przeciwnika musiało być zbite, gdyż we włoskie szeregi wróciły błędy własne. Nam w to graj. Paszycki przy stanie 14:10 skończył całe widowisko i wyznaczył azymut przed rewanżem w pięknej Italii. MVP spotkania wybrano Kaczmarka, który ustrzelił dla “Kozłów” 23 punkty. Rewanż w Trydencie, 16 marca, o godzinie 20.30. Trzeba już zacierać ręce na ten drugi ćwierćfinał!

 

Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Itas Trentino 3:2 (25:22, 22:25, 22:25, 25:21, 15:10)