
Długi, ale szczęśliwy mecz Gwardii Opole. Drużyna z Kwidzyna ograna w karnych
Szczypiorniści Gwardii Opole znów uraczyli swych fanów widowiskiem, że palce lizać. Ich starcie z MMTs-em Kwidzyn doczekało się rzutów karnych, i znów w tym elemencie lepsi we własnej hali okazali się gospodarze.
W poniedziałkowy wieczór w Stegu Arenie przeciwko siebie stanęli godni rywale. MMTS jako zespół mało obliczalny oraz pilnujący wyników na swoim parkiecie opolanie. Tak też było przez niewiele ponad kwadrans. Ludzie Bartosza Jureckiego pewnie szli po swoje.
Po rzucie Michała Milewskiego prowadzili różnicą czterech bramek, ale to właśnie wtedy przyjezdni zaczęli swoje tańce. Szczególnie Robert Kamyszek, który rzucił do siatki trzy razy z rzędu i podgonił rezultat na 9:10. Szkoleniowiec “Gwardzistów” wziął czas, lecz niewiele to dało.
To niewiarygodne, ale do końca tej połówki tylko Antoni Łangowski i Adam Monczka dali radę pokonać Jakuba Matlęgę. Kwidzynianie bombardowali niemalże raz za razem, i to bardzo skutecznie. W 7 minut zdobyli 6 bramek i odwrócili przebieg widowiska o 180 stopni, prowadząc do przerwy 15:12.
Chyba to ich uśpiło, gdyż po zmianie stron nie byli w stanie zatrzymać Piotra Jędraszczyka. Pomógł mu Fabian Sosna i w 5 minut “Gwardziści” prowadzenie odzyskali. Zaczęło się typowe przeciągnie liny. Obie kipy oklepywały się na przemian. W 59 minucie Jędraszczyk wyrównał na 27:27, a piłka ostatniej szansy nie dotarła do Daniela Jendrycy.
Na siódmym metrze mylili się i jedni, i drudzy. Przełom nastąpił dopiero w 6 kolejce, po trafieniu Mateusza Jankowskiego. Z drugiej strony ciśnienia nie wytrzymał drugi raz w tym festiwalu Mateusz Kosmala i można było zakończyć to szaleństwo.
Gwardia Opole – MMTS Kwidzyn 27:27 (12:15), karne 3:2
Raport
Tabela