
Gospodarze skuteczni do bólu. Odra poległa w Gliwicach z Ruchem
Trener Adam Nocoń na starcie z Ruchem Chorzów posłał identyczne zestawienie i ustawienie, jak w zwycięskim boju ze Stalą Rzeszów. Dobrze funkcjonujący system sprawdził się także w Gliwicach, gdyż tam Odra Opole zagrała piątkowe zawody. O tym, że do przerwy przegrywała, zadecydował niefart.
Już 8 minucie opolanie chcieli powtórzyć ostatnie wydarzenia z Oleskiej. Z autu w pole karne futbolówkę zarzucił Jakub Szrek, Michał Kamiński przedłużył głową i Konrad Nowak strzelił. Strzelił, tyle, że zbyt słabo, aby Jakub Bielecki nie miał sobie dać z tym rady.
Generalnie, w tej części gry piłka w światło bramki powędrowała tylko trzy razy i za wszystko odpowiadali goście. Drugie celne uderzenie w pierwszej połowie oddał w 44 minucie urodzony w Gliwicach Wojciech Kamiński. Bieleckiego próbował zaskoczyć z ostrego kąta, z prawej strony, ale golkiper miejscowych obronił.
Działo się to już przy stanie 1:0. Cztery minuty wcześniej padł kuriozalny gol dla “Niebieskich”. Piłkę z rzutu rożnego dośrodkował Maciej Sadlok i w sporym zagęszczeniu przy bramkowej linii, przetoczyła się ona po ciele Szreka i za nią zleciała.
Podopieczni Jarosława Skrobacza farta mieli ogromnego. W tej części gry tylko główka Daniela Szczepana niosła naszym największe zagrożenie, ale wylądowała minimalnie obok lewego słupka. Nie znaczy to wcale, że ze stadionu Piasta wiało nudą. Spotkanie było energetyczne i zakotłowało się czasami pod któraś ze świątyń, lecz sytuacji bramkowych więcej w 45 minutach nie stwierdzono.
Po zmianie stron klisza poszła jakby trochę szybciej i co rusz oglądaliśmy ataki na lewą i prawą stronę boiska. Chorzowianie pierwszy celny strzał oddali w 61 minucie i od razu im weszło. Sadlok i Kacper Michalski krótko rozegrali rzut wolny, ten drugi wrzucił w szesnastkę, a akcję bliska po asyście Szczepana, zamknął ciekawym uderzeniem z powietrza, kapitan Patryk Sikora.
W 69 minucie polała się krew. Na bramkę rywala pędził Tomas Mikinić, Bielecki opuścił słupki, podskoczył i huknął głową w twarz naszego zawodnika. Słowak już na plac gry nie wrócił i skończył zawody na noszach, a potem w szpitalu. Golkiper Ruchu ujrzał żółtą kartkę (zdaniem co niektórych nieadekwatną) i opatrzony przez klubowych medyków wrócił do roboty.
84 minuta starcie praktycznie zamknęła. Maksymilian Pingot pomylił się w wyprowadzani piłki, przechwycił ją Sadlok, minął Kamińskiego i położył Artura Halucha. Na podwórku się jeszcze klękało i wsadzało głową. Tyle czau miał napastnik w żółto-niebieskim stroju. To była druga w całym widowisku “setka” wicelidera.
Przegrana z kandydatem na awans bezpośredni do PKO Ekstraklasy, w kwestii opolskiego utrzymania pierwszoligowego poziomu, zmienia tak naprawdę niewiele. Wystarczy wygrać za tydzień na Oleskiej ze zdegradowaną już Chojniczanką Chojnice i rozwiać wszelkie wątpliwości na ten temat.
Ruch Chorzów – Odra Opole 3:0 (1:0)
Bramki: Jakub Szrek 40 (s), Patryk Sikora 61, Daniel Szczepan 84
Ruch: Jakub Bielecki – Kacper Michalski, Przemysław Szur (46, Konrad Kasolik), Remigiusz Szywacz,Maciej Sadlok – Tomasz Wójtowicz, Jan Sedlák, Patryk Sikora (79, Jakub Witek), Jakub Piątek (72, Tomasz Foszmańczyk), Michał Feliks (72, Szymon Kobusiński) – Daniel Szczepan (88, Artur Pląskowski)
Odra: Artur Haluch – Mateusz Spychała, Mateusz Kamiński, Maksymilian Pingot, Jakub Szrek – Maciej Makuszewski, Rafał Niziołek, Wojciech Kamiński (73, Maciej Urbańczyk), Borja Galán, Konrad Nowak (82, Antoni Klimek) – Michał Bednarski (46, Tomáš Mikinič; 70, Bartosz Guzdek)
Żółte kartki: Michalski, Feliks, Bielecki – Nowak, Niziołek