
Jastrzębski za mocny. To już koniec ZAKSY w walce o mistrzostwo Polski
Spiskowa teoria, jakoby Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle odpuściła sobie mistrzostwo Polski kosztem mistrzostwa Europy, jest nie tyle głupia, co kompletnie nie trzyma się – za przeproszeniem – kupy. Do batalii z doskonale jak widać dysponowanym rywalem, jakim okazał się Jastrzębski Węgiel, przystąpili profesjonaliści, a nie szulerzy.
Faktem jest, że w trzecim i ostatnim jak się okazało starciu w wyścigu po tytuł, gospodarze porozstawiali “Trójkolorowych” po kątach. Bednorz i spółka jasno deklarowali złapanie meczowego kontaktu i powrót do rywalizacji w jego obronie. Niestety. Tym razem natrafili na ścianę, po prostu…
Przebieg środy w jastrzębskiej hali, ale w sumie całego tego trójmeczu, będzie jak najszybciej przez kędzierzynian do zapomnienia. To fantastycznie, że obie ekipy zmierzą się teraz w finale europejskiego czempionatu (20 maja, Pala Aliptour, Turyn), więc lepszej okazji do rewanżu załoga Tuomasa Sammelvuo nie mogła sobie wymarzyć. Wystarczy wygrać przecież tylko jeden mecz – nie trzy.
Fenomenalna gra blokiem (wyblokiem także), świetnie skomponowana trójca Boyer-Gladyr-Clevenot i specjalista od problemów Tomasz Fornal, to okazało się w tej konfrontacji dla ZAKSY zbyt wiele. Oczywiście szkoda dziesiątego – jubileuszowego – złota w historii klubu, ale dziś wypada tylko głośno pomilczeć.
Jastrzębski Węgiel – Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:0 (25:15, 25:16, 25:13)