
Kuriozalna kartka opolskiego sędziego. Zabił mecz – zagrzmiało na konferencji prasowej
Oj, oberwało się po ostatniej serii gier PKO Ekstraklasy Marcinowi Kochankowi. ‘Internety” momentalnie obiegł wycinek z meczu Stal Mielec – KGHM Zagłębie Lubin, na którym arbiter z Opola, karze drugą żółtą kartką defensora gości, Michała Nalepę.
Aż trudno uwierzyć w to, co się dzieje w tej kolejce pod kątem decyzji sędziowskich…
Nie jestem specjalistą, ale na moje oko: Nalepa patrzy za siebie, na piłkę, Hinokio w niego wbiega i się przewraca.
Takie sytuacje zabijają mecze, proszę o zmianę regulaminu i możliwość, by… pic.twitter.com/sfFGYRoekV
— Piotr Rzepecki (@Rzepecki365) September 18, 2023
To była to dopiero 28 minuta spotkania, wynik na tablicy 1:1 i jak stwierdził na konferencji prasowej trener gości, Waldemar Fornalik, obie ekipy miały dużą ochotę do gry, a spotkanie mogłoby robić za świetne widowisko. Były selekcjoner reprezentacji Polski na temat oceny pracy arbitra nie przebierał w słowach: – Sędzia zabił mecz, widzieliśmy już sytuację w powtórce i naszym zdaniem nie było tam kontaktu. Arbiter powinien wziąć trochę więcej odpowiedzialności, bo jest to wielki błąd.
Rozjemcę z KS OZPN czeka teraz co najwyżej “zamrażarka”. Fornalik liczyć się musi z karą, ponieważ roboty arbitrów, zgodnie z regulaminem rozgrywek, oceniać w żaden sposób nie można, i to jeszcze publicznie, podczas spotkania z mediami. Dodać należy jeszcze jedno. Kochanek, podobnie jak każdy z nas, jest tylko człowiekiem, a to jest istota, która stworzona jest do popełniania błędów, “wielbłądów” także. Generalnie 8. kolejka w elicie sędziowskim popisem nie była.
Taki na przykład Josue, wyleciał z boiska za faul, kiedy w meczu Piast Gliwice – Legia Warszawa, sam był faulowany. Pretensje do “sprawiedliwych” mieli także obserwatorzy zawodów Górnika z Ruchem i Jagiellonii z Radomiakiem. Marne to jednak usprawiedliwienie, lecz 31-letniego sędziego weźmiemy troszkę w obronę.
Umówmy się. Piłkarze nie zawsze są w formie, tak, jak na przykład bohater feralnej akcji Japończyk Koki Hinokio, który przewrócił się “z głodu”. Arbitrzy także powinni mieć do tego prawo, choć konsekwencje (wypaczenie wyniku spotkania) są bardziej widoczne, i bardziej bolą. Stąd fala hejtu nie tylko na opolanina, ale i na całe środowisko sędziowskie.
Marcin Kochanek to jeden z najzdolniejszych opolskich sędziów. 18 maja 2019 roku wyprowadził na boisko jedenastki GKS-u 1962 Jastrzębie i Sandecji Nowy Sącz, czym zadebiutował na szczeblu centralnym rozgrywek, w Fortuna 1. Lidze. Opolskie Kolegium Sędziów czekało na to 7 lat, odkąd szlaki przetarł tam Jarosław Przybył.
Pan Marcin w polskiej ekstraklasie premierowy występ zaksięgował w tym roku. 1 maja jako główny poprowadził starcie Cracovia – Miedź Legnica. Wcześniej w dosyć dziwnych okolicznościach, zaliczył “pół debiutu”. 16 kwietnia w meczu Legia – Lech, przez 18 minut pracował z chorągiewką, jako sędzia asystent. Będąc arbitrem technicznym zajął miejsce asystenta numer 2, Marcina Borkowskiego, który niespodziewanie doznał kontuzji.