
LZS Starowice wywalczył punkt z liderem, ale w obozie beniaminka czuć niedosyt
LZS Starowice wywalczył kolejny punkt w 3 lidze. Ekipa Jakuba Reila podejmowała na własnym terenie lidera po dwóch kolejkach Gwarka Tarnowskie Góry, drużynę która tak naprawdę wyjadła już do cna wszystkie zakamarki makroregionalnej grupy III.
Zawodnicy obu drużyn wcale nie pozorowali gry, choć spotkanie skończyło się bezbramkowym remisem. To, że piłka ani razu nie zatrzepotała w siatce, było efektem braku skuteczności oraz zwykłego niefarta, który dotknął i jednych, i drugich.
– Chyba wisi nad nami jakaś klątwa, że nie potrafimy wygrać meczu. W każdym z tych trzech dotychczasowych graliśmy przyzwoicie, mieliśmy swoje dobre fragmenty, żeby te mecze kończyły się inaczej. Dziś także tych okazji było naprawdę mnóstwo – analizował poczynania swojej drużyny trener Reil.
Najbliżej był po dwóch kwadransach Bartłomiej Rakowski, którego przymiarka zatrzymała się na poprzeczce. Goście najbardziej żałowali sytuacji Michała Rakowieckieg oraz Alana Lubaskiego.
– Myślę, że zagraliśmy dobrze taktycznie, szczególnie pierwszą połowę i początek drugiej. Zepchnęliśmy rywala do defensywy i wypracowaliśmy sporo stałych fragmentów gry. Szkoda, że nie potrafiliśmy tego zamienić na gole. Sam miałem dobrą okazję już w 3 minucie, ale chybiłem – opiniował zawody obrońca LZS-u, Krystian Kowalczyk.
Starowiczanie po trzech seriach mają w swym dorobku dwa “oczka” i czekają na swoją pierwszą po powrocie do grona trzecioligowców wygraną. Już w środę pojada na trudny teren Górnika Polkowice. Spadkowicza z 2 ligi pogonił właśnie inny debiutant, Unia Turza Śląska, więc szans LZS-u wcale nie przekreślamy. W tej lidze nie ma już drużyny bez straty punktu.