
MKS znów strzela! Na razie w doliczonym i z “karniaka”
“Zlitowali” się futboliści MKS-u Kluczbork nad swoimi rozchwianymi w emocjach fanami. Pisaliśmy już w tym miejscu razy kilka, że naprawdę biało-niebiescy nigdzie się nie wybierają. Wygrana w Gorzowie Wielkopolskim jest tyko tego potwierdzeniem, a że podopiecznym Tomasza Chatkiewicza zdarzyła się bezbramkowa seria porażek? To chyba nie powód, żeby wywracać klub do góry nogami.
W seniorskiej piłce nożnej liczy się tylko i wyłącznie wynik, a ten z przepięknej soboty na Warcie w Wielkopolsce jest korzystny i betonuje kluczborczan w środku stawki trzecioligowców.
Niemoc drugiej futbolowej siły Opolszczyzny trwała bardzo długo, bo prawie cztery mecze, a w zasadzie to dokładnie cztery. Dopiero w doliczonym czasie gry Marcin Przybylski trafił bowiem do siatki i przerwał wleczącą się 360 minut strzelecką niemoc, rozpoczętą po primaaprilisowym 6:2 ze Stalą Brzeg.
Najlepszy snajper drużyny z zimną krwią wykonał jedenastkę za faul na samym sobie i trzy punkty pakować można było do autokaru. Zanim to się stało, na placu gry oglądaliśmy wyrównany mecz walki, może z lekkim wskazaniem na MKS.
Obie ekipy po razie opukały sobie słupki, w jednej z sytuacji – takiej oko w oko – bardzo dobrze zachował się Jan Szpaderski. Jest gol, jest przełamanie, jest pierwsze w tym roku wyjazdowe zwycięstwo. Nie wybrzydzać tam w tym Kluczborku!
Warta Gorzów Wielkopolski – MKS Kluczbork 0:1 (0:0)
Bramka: Marcin Przybylski 90+1 (karny)