Odra Opole pożegnała kontuzjowanego Konrada Kostrzyckiego

Odra Opole pożegnała kontuzjowanego Konrada Kostrzyckiego

Za kilkanaście dni minąłby rok, odkąd poważna kontuzja wykluczyła Konrada Kostrzyckiego z udziału w meczach Odry Opole. Klub naszego reprezentanta w Fortuna 1. Lidze poinformował o nieprzedłużeniu kontraktu z zawodnikiem, który dalej się leczy. 

 

Ten popularnemu “Kostrzykowi” skończył się 30 czerwca i trwał od wiosny 2020 roku, kiedy zawodnik zakotwiczył na Oleskiej 51, pozyskany z trzecioligowego wówczas Ruchu Zdzieszowice. Najpierw na półroczne wypożyczenie, później na stałe.

 

 

Każdy następny sezon był dla środkowego obrońcy coraz lepszy. W trakcie edycji 2021/2022 zaplecza ekstraklasy wykręcił 21 pełnych z 24 spotkań. Wszystko wskazywało na to, że w następnym sezonie będzie pewniakiem w “wyjściowym garniturze” niebiesko-czerwonych. I tak też się działo. Po 90 minutach starcia przeciwko Termalice Bruk Bet Nieciecza przyszły feralne zawody 2. kolejki z Podbeskidziem Bielsko-Biała.

 

25 lipca ubiegłego roku, w 31 minucie meczu, Kostrzycki bez kontaktu z rywalem po prostu osunął się na murawę. Jak się okazało, stoper doznał uszkodzenia łąkotki bocznej oraz zerwania więzadła krzyżowego przedniego w lewym kolanie. Leczenie i przerwę zawyrokowano na 6-9 miesięcy.

 

Defensor się “rehabilitował”, a pod koniec czerwca klub informował:

 

 

Dziś to już pewne. Kostrzycki opuścił szeregi naszego pierwszoligowca. – Nieprzedłużenie kontraktu wynika z faktu, że stan zdrowia zawodnika nie pozwala stwierdzić kiedy będzie gotowy do pełnych obciążeń treningowych, a co za tym idzie do rywalizacji o miejsce w drużynie. Na czas dalszej rehabilitacji po kolejnym zabiegu, który miał miejsce w ubiegłym tygodniu, zawodnik dostał propozycję łączenia treningu piłkarskiego z pracą szkoleniową w Akademii Klubu, z której nie skorzystał – tak Odra uzasadniła swoją decyzję rozstania się z obrońcą.

 

 

Nic dodać, nic ująć… Wpada mieć nadzieję, iż stanie się tak – jak pisze sam klub – piłkarskie szlaki OKS-u i zawodnika rzeczywiście się jeszcze zejdą. Wiemy też kto powinien zrobić w tym kierunku pierwszy krok, choć nie nastąpi to z pewnością tu i teraz.