
Pan Bóg kule nosił. Odra Opole poległa w Płocku z Wisłą, choć gorsza nie była
Odra Opole przegrała trzeci mecz z rzędu, mecz którego wcale przegrać nie musiała. Jest taki jeden, który zawsze nosi kule, mimo wszelakich zabiegów i starań. Wiśle Płock w dniu narodowego święta pomógł trochę fart, ale potrafiła zagarnąć komplet punków i zasłżenie zwyciężyła.
Nie podejrzewamy, żeby zaglądali tutaj fanatycy “Nafciarzy” i pewnie za takie dywagacje oberwalibyśmy po łbie. Fakty jednak bronią tej tezy, jak – nomen-omen – niepodległości, a mają się one tak oto. Prawdziwą zmorą miejscowych był w początkowych minutach Din Sula.
Już w 5 minucie Albańczyk zawinął się spod opieki obrońców i huknął w słupek z lewej nogi. Bartłomiej Gradecki miał sporo szczęścia także w następnej akcji naszego “napadziora”, która odbyła się w 18 minucie. Piłkę zagrał mu w prawy narożnik pola karnego Tomaś Mikinić, a ten posłał ją niedaleko spojenia słupka i poprzeczki.
Oczywiście, że następna godna otwarcia wyniku akcja należała także do opolan. Tym razem bardzo blisko był Wojciech Kamiński. Niebiesko-czerwony blondas palnął z tak około 19 metra i… znów pozdrowił słupek. – Świetnie zorganizowani, dobrze nakręceni taktycznie i wydolni fizycznie – komplementowali gości komentatorzy Polsatu Sport.
I właśnie wtedy stało się nieszczęście. Ludzie Dariusza Żurawia – tak, tak, tego właśnie Żurawia, który swego czasu na chwilę wprowadził Odrę do 2 ligi – ku ogólnemu zdziwieniu zaczęli odfajkowywać wynik sobotnich zawodów. W 36 minucie futbolówkę przed polem karnym dostał Dawid Kocyła, zbytnio się nie zastanawiał i przymierzył po ziemi.
Wietrzący do tej pory majdan i całkowicie bezrobotny Artur Haluch wyciągnął swoje wszystkie kończyny, ale tego nie sięgnął. I masz babo placek. Zanim obie ekipy zeszły odpocząć, ponownie z dystansu ładował Kamiński, tym razem jednak obok lewego słupka. Cóż, liczy się zawsze to, co w sieci, a nie statystyki, słupków też.
“Oderka” po zmianie stron ambitnie dążyła do posprzątania jednobramkowego bałaganu i nadawała ton przebiegowi wodowiska, lecz teraz już bez zalążka jakiejś “sety”. W 72 minucie z placu zszedł strzelec bramki Kosyła, a zastąpił go Krzysztof Janus. To drugu podtekst – pierwszym był Żuraw – który temu spotkaniu towarzyszył. Cztery lata przy Oleskiej 51 trudno przecież zapomnieć.
W 76 minucie na scenę wszedł VAR. Jego analiza stwierdziła faul w piątce na Fabianie Hiszpańskim. Przewiny dopuścił się Jakub Szrek, zaś do “wapna” podszedł etatowy egzekutor jedenastek w obozie Wiślaków, Łukasz Sekulski. Haluch zrobił co mógł, uderzenie odbił, ale z poprawką popędził Paweł Chrupałła i stało się po raz drugi.
Mecz całkowicie był już obrócony. W 84 minucie “Król Artur” uratował drużynę w beznadziejnej sytuacji, parując na krótkim słupku soczyste bum Serba, Milana Spremo. Już w samej końcówce swoje szanse na gola próbowali przekuć Borja Galan i Dawid Czapliński – nic z tego.
OKS od trzech spotkań nie zdobył bramki. To jest w tej chwili największa bolączka sztabu dowodzonego przez Adama Noconia. Jeśli tak dalej pójdzie, systematyczna obsuwa w tabeli Fortuna 1. Ligi stanie się nieunikniona.
Wisła Płock – Odra Opole 2:0 (1:0)
Bramki: Dawid Kocyła 36, Paweł Chrupałła 78
Wisła: Bartłomiej Gradecki – Fabian Hiszpański, David Niepsuj, Jakub Szymański, Adam Chrzanowski, Igor Drapiński (72, Milan Spremo) – Émile Thiakane (57, Paweł Chrupałła), Filip Lesniak, Mateusz Szwoch, Dawid Kocyła (72, Krzysztof Janus) – Łukasz Sekulski (90, Nikola Srećković)
Odra: Artur Haluch – Tomáš Mikinič (79, Jakub Antczak), Mateusz Kamiński, Piotr Żemło, Jakub Szrek – Michał Surzyn (79, Artur Pikk), Rafał Niziołek (87, Adrian Purzycki), Wojciech Kamiński, Dawid Czapliński, Borja Galán – Din Sula (79, Maksymilian Hebel)
Żółte kartki: Gradecki, Hiszpański, Niepsuj, Spremo – Sula, Mikinič, Czapliński