
Tradycji stało się zadość. Kolejarz Opole nie przeszedł w play-offach Startu Gniezno
Kolejarz Opole w rewanżowym play-offie o 1 ligę ze Startem Gniezno faworytem nie był. Dwa punkty zaliczki ze Wschodniej 2 i atut własnego toru przemawiały na korzyść gospodarzy. No i ta liczona już przez prawie 20 lat niemoc awansu. To także niosło swoje piętno.
Miejscowi konsekwentnie realizowali swój cel i po pięciu biegach prowadzili 18:12. Opolanie wygrali dopiero w szóstym, zmniejszyli stratę, ale za chwilę wydarzyło się coś, co w praktyce ułożyło całe zawody i skończyło podrygi “Kolejarzy” w Gnieźnie.
Już na pierwszym łuku siódmej gonitwy położyli się Tim Soerensen, Hubert Łęgowik i Oskar Polis. Kraksa naszego żużlowca wyglądała wręcz koszmarnie. Z dwóch wezwanych karetek pogotowia odjechała jedna, z Polisem na noszach.
Pozostali dwaj pozbierali się i powtórzyli bieg. Czwarty, Nazar Parnicki, nie miał w nim większych szans. Start zwyciężył 5:1 i odskoczył na 25:17. Droga do finału drugoligowców stanęła zatem otworem. Wystarczyło tylko zbyt często nie przegrywać, żeby dowieźć zdobycz.
I tak też się stało, co nie znaczy, że goście oddali już to spotkanie. Wygrane Roberta Chmiela i Filipa Hejmlanda w wyścigach 11 i 12, znacznie poprawiły ogólny odbiór postawy ludzi Marcina Sekuli.
Gnieźnianie kropkę nad “i” postawili w pierwszym biegu nominowanym, zgarniając pełną pulę za sprawą Sama Mastersa. Na pożegnanie z sezonem, świetnie dysponowany tego dnia Chmiel, nie dał rywalom dojechać dubletem, lecz wysoka porażka stała się faktem.
Ultrapur Start Gniezno – Kolejarz opole 51:39
RAPORT