Trochę bolały zęby. Główka osiemnastolatka zabrała punkty Odrze z Górnikiem Łęczna

Trochę bolały zęby. Główka osiemnastolatka zabrała punkty Odrze z Górnikiem Łęczna

Górnik Łęczna, który w sobotę zawitał na Oleska 51, czołówce tabeli urwał już w tym roku pięć punktów. Drużyna, którą od 26 lutego prowadzi Ireneusz Mamrot, zremisowała z Ruchem Chorzów i wygrała w Gdyni z Arką. A, że Fortuna 1. liga jest, jaka jest, ostatnio przytrafił im się bezbramkowy mecz w Chojnicach.

 

Trener opolan Adam Nocoń, dostał z kolei piątą szansę wygrania na własnym terenie. Już w 3 minucie tyłem głowy uderzał po rogu Marcin Biernat, ale Artur Haluch nie dał się zaskoczyć. W odpowiedzi niezbyt czysto w piłkę trafił Wojciech Kamiński i… to by było na tyle.

 

Może i jakiś zalążek dobrych zawodów się szykował, lecz przeciągająca się w nieskończoność i trwająca prawie pięć minut analiza VAR-u, czy to aby Jonathan de Amo nie trafił się sam w rękę, skutecznie wybiła tętno spotkania. Od 13 minuty oprócz czarów techniki użytkowej w wykonaniu Borji Galana, na niewiele można było popatrzeć.

 

Najważniejszą sprawą pierwszej połowy była kontuzja Piotr Żemły, który w 19 minucie opuścił plac gry. Wspomagany został barkami członków sztabu szkoleniowego, gdyż sam miał problem zejść. Na boisko wszedł pechowiec z Arki, Łukasz Kędziora, ale to on dostał najlepszą w tej odsłonie okazję.

 

W 26 minucie futbolówkę z kornera idealnie na jego nogę posłał Galan, lecz defensor Odry trafił z woleja w sam środek bramki, a tam stał Maciej Gostomski. Niecelne uderzenie z narożnika szesnastki Artura Pikka, to było przez 45 minut naprawdę wszystko.

 

Po zmianie stron z placu gry dalej wiało nudą. Obie ekipy miały straszne problemy ze stworzeniem akcji, która dawałaby choćby zalążek zmiany rezultatu. Dopiero w 68 minucie wprowadzony na zmianę Dawid Tkacz próbował trochę pobrudzić strój Halucha, ten był jednak na posterunku i odbił uderzenie z dystansu.

 

Młodzieżowiec przyjezdnych stał się kluczową postacią tego “stomatologicznego” widowiska. 18-letni Tkacz w 79 minucie stanął sobie samiuteńki przy długim słupku, a piłeczkę na głowę wrzucił mu idealnie Damian Zbozień i wynik się nareszcie otworzył. Jak się później okazało, była to jedyna stuprocentowa sytuacja gości w całym meczu.

 

Niespełna 120 sekund po tym sam przez Gostomskim znalazł się Mateusz Kamiński. Mimo, że uderzał głową, miał mnóstwo czasu żeby spytać – w który róg? Chybił. Czyżby w końcu zrobił się w Opolu mecz? Lepszej okazji na doprowadzenie do wyrównania gospodarze już w sobotę niestety nie mieli. Łęcznianie umiejętnie trzymali kość i tak to się wszystko skończyło.

 

Za dziesięć dni “Oderka” pojedzie szukać punktów w Katowicach z GKS-em. Będzie także okazja przybić piąteczkę Mateuszowi Marcowi, a później sprawdzić jego formę. Do tego czasu niebiesko-czerwoni stać będą pod spadkową kreską zaplecza ekstraklasy.

 

 

Odra Opole – Górnik Łęczna 0:1 (0:0)

Bramka: Dawid Tkacz 79

 

Odra: Artur Haluch – Mateusz Spychała (79, Jakub Szrek), Piotr Żemło (20, Łukasz Kędziora), 27. Mateusz Kamiński, Maksymilian Pingot, Artur Pikk – Tomáš Mikinič (62, Konrad Nowak), Wojciech Kamiński, Rafał Niziołek, Borja Galán – Dawid Czapliński (79, Maciej Makuszewski)

 

Górnik: Maciej Gostomski – Damian Zbozień, Marcin Biernat, Jonathan de Amo, Daniel Dziwniel – Miłosz Kozak, Egzon Kryeziu, Wiktor Łychowydko (46, Michał Pawlik), Łukasz Szramowski (62, Dawid Tkacz), Serhij Krykun (70, Damian Gąska) – Karol Podliński (86, Hubert Sobol)

 

Żółte kartki: Mikinič, Spychała, Czapliński, Nowak, Szrek – de Amo, Sobol, Biernat
Czerwona kartka: Konrad Nowak (90. minuta za drugą żółtą)