
Trzecia z rzędu wygrana MKS-u Kluczbork. Teraz w Goczałkowicach, u “Piszcza”
MKS Kluczbork ostatni raz przegrał 30 września br. Od tamtego czasu biało-niebiescy regularnie zbierają “oczka”, a ich sobotnia wygrana z LKS-em Goczałkowice, to już trzeci z rzędu triumf.
– Muszę powiedzieć, że rywala mieliśmy przeanalizowanego. Szkoda trochę sytuacji Patryka Tuszyńskiego, który już w pierwszej połowie mógł otworzyć wynik. Objęliśmy jednak prowadzenie i chcąc iść po zwycięstwo, zagraliśmy na sporym ryzyku. Trochę szwankowała skuteczność i brak podejmowania właściwych decyzji w kluczowych momentach. Oprócz gola, rywal nie stworzył sobie więcej takich sytuacji – opiniował zawody trener MKS-u, Łukasz Ganowicz.
Drużyna Łukasza Piszczka, który tym razem zagrał cały mecz, tę jedną okazję dostała w 76 minucie. Był to chyba pierwszy celny strzał gospodarzy w tym spotkaniu, choć i tak na raty. Prostopadłą piłkę w pole karne otrzymał Jan Borek, Dariusz Szczerbal to wybronił, ale wobec dobitki był już bezradny.
“Kontaktowiec” był jednak tylko odpowiedzią na premierowe w barwach MKS-u trafienie Maksymiliana Nowaka. Trzy minuty po zmianie stron goście zapunktowali po raz pierwszy. Tuszyński podawał, a 19-latek uciekł samemu “Piszczowi” i pokonał w sytuacji sam na sam Klaudiusza Mazura.
Rozstrzygnięcie spektaklu nastąpiło w 88 minucie. Popularny “Tuszyn” znów zapracował na gola, gdyż był faulowany w polu karnym. Jedenastkę pewnie wykorzystał Patryk Wiszniowski i można było zacząć gonić się z czasem. To jednak nie miejscowi, a przyjezdni mogli zabetonować rezultat.
Dawid Rachel równo w 90 minucie mógł wypić “setkę”, lecz trafił najpierw w golkipera “Goczałków”, by za chwilę nie poprawić do tak zwanego “pustaka”. MKS-iacy w tabeli są dalej trzeci, ale w tej kolejce odrobili dwie odległości do lidera – Rekordu Bielsko-Biała.
LKS Goczałkowice-Zdrój – MKS Kluczbork 1:2 (0:0)
Bramki: Jan Borek 76 – Maksymilian Nowak 48, Patryk Wiszniowski 88