Trzy dni w 4 lidze. Derbowy rekord, pstryczek dla faworyta i radosny futbol do kotleta

Trzy dni w 4 lidze. Derbowy rekord, pstryczek dla faworyta i radosny futbol do kotleta

Czwarta kolejka w najwyższym wojewódzkim poziomie piłkarskim rozłożona została tym razem na trzy dni. Serię zdominowali goście, którzy wygrali pięć z ośmiu spotkań. Padł też meczowy bramkowy i frekwencyjny rekord nowego sezonu. 

 

Aż 11 goli padło na stadionie lidera rozgrywek, IPRIME-u Bogacica. Wyczynami ekipy Michała Buły zajęliśmy się już wcześniej ekstra. Beniaminek okazał się bowiem prawdziwą rewelacją nowej kampanii. To jeden z dwóch niepokonanych na razie zespołów, zaś bramkowy bilans 19:2, zwyczajnie kładzie na deski. Faktem jest, że weryfikacja tej eksplozji jeszcze nadejdzie, ale póki co, tabela nie kłamie.

 

Armagedon Pogoni w Bogacicy. Pielok na pięć. Wicher przeprasza kibiców

 

Piątek

 

Już w piątek po południu doszło do bardzo wyczekiwanych derbów gminy Nysa, LZS Domaszkowice – Polonia Nysa. Wyczekiwanych oraz ekscytujących, ponieważ spadkowicz z 3 ligi starł się z totalnym nowicjuszem. Mimo niezbyt fortunnej pory startującego właśnie “piątunia”, zawody na domaszkowicką arenę ściągnęły rekordowe tłumy.

 

Po pierwszej połowie nic nie zwiastowało, że debiutant polegnie aż tak wysoko. Na trafienie z 35 minuty Japończyka Yochi Oyagi, odpowiedział w niecałe 5 minut Marcin Ściański. Kto wie, jak potoczyłyby się dalsze losy widowiska, gdyby obie ekipy na przerwę zeszły z remisem. W 4 minucie (!) doliczonego czasu tej odsłony, gola do szatni włożył miejscowym najlepszy na boisku Maciej Pisula.

 

Mogłyby mieć one jeszcze inny scenariusz, gdyby… – Wydaje mi się, że przy stanie 0:0, nieuznana została prawidłowo zdobyta przez nas bramka. Goście mieli lekką przewagę w drugiej połowie. Wynik nie odzwierciedla jednak sytuacji na bosku – mówił dla klubowej strony LZS-u, doświadczony Grzegorz Pietruszka. Drugi gol Pisuli w 71 oraz kropka nad “i” dwie minuty przed końcem Patryka Ostrowskiego, dały “Polonistom” pierwszą w tym sezonie wygraną.

 

Sobota

 

W sobotę najciekawiej było w Brzegu. – To nie był nasz dzień – nie krył po meczu trener Stali, Paweł Schmidt. Trzecia drużyna ostatniego sezonu znalazła sposób na faworyta numer jeden rozgrywek, który zwyczajnie dostał pstryczka w nos. Do pokonania go wystarczył jeden – zwany złotym – gol. Zdobyty zresztą z 11 metrów przez niezawodnego w takich przypadkach Michała Bieniasa, 7 minut przed końcem spotkania. Wcześniej w polu karnym sfaulowany został Sebastian Kuchta.

 

Trzeba podkreślić, że goście od 70 minuty grali w dziesięciu, po tym jak za akcję ratunkową z placu gry pod prysznic odesłany został Michał Błoński. – Zagraliśmy po prostu dobry solidny mecz. Udało nam się przede wszystkim uniknąć głupich błędów, takich jakie popełnialiśmy w meczu z Ruchem Zdzieszowice. To było kluczem do wygranej. Gra w osłabieniu nas nie zdeprymowała, gdyż to właśnie wtedy zdobyliśmy zwycięską bramkę – opiniował zawody trener “Hutników”, Wojciech Scisło.

 

Dla porównania. Starcie w Domaszkowicach obejrzało 700 widzów, na Stadionie Miejskim w Brzegu, zasiadło ich… 300.

 

Niedziela

 

Radosną piłkę zaoferowali swym kibicom w porze niedzielnego obiadu futboliści MKS-u Gogolin i wspomnianego już Ruchu. To także były derby, tyle że powiatu krapkowickiego. Konsumpcję rodzinnego kotleta przerywały uderzenia na przemian. Już w 9 minucie stan gry otworzył Kacper Fedorowicz.

 

Nie upłynęły dwa kwadranse, a z przodu znaleźli się gogolinianie. Ksawerego Jarosińskiego pokonali bowiem Tymoteusz Paliga i Kacper Kaczka. Trafienie Filipa Szampery zamknęło tę bardzo fajną i wyrównaną połówkę. Po zmianie stron “Zdzichy” nie dały się już w taką wymianę wkręcić, a w końcówce zadały trzy nokautujące ciosy.

 

Stery przejął Dariusz Zapotoczny, który w 68 minucie wsadził z bliska obok Dawida Stascha, by 10 minut później bezbłędnie wykonać “karniaka” po faulu na Szymonie Greku. Dzieła zniszczenia w 83 minucie dokonał ten, który cały strzelecki raport otworzył, czyli Fedorowicz.

 

Z czwartej kolejki odnotować należy jeszcze pierwszą porażkę Polonii Karłowice, pierwsza wygraną LZS-u Piotrówka oraz premierowe straty Fortuny Głogówek, choć dalej niepokonanej. Największym rozczarowaniem sierpnia jest bez wątpienia postawa rezerw Odry Opole.

 

Drużyna prowadzone przez Adama Berbelickiego wywalczyła tylko jeden punkt, strzeliła najmniej bramek i okupuje przedostatni plac klasyfikacji. Co ciekawe, niebiesko-czerwoni starli się do tej pory z trzema beniaminkami. Żadnemu z nich nie dali rady.

 

Wyniki, tabela, strzelcy