Walili głową w mur. MKS przegrał u siebie z osłabionym Stilonem

Walili głową w mur. MKS przegrał u siebie z osłabionym Stilonem

No i zrobiła się nam fatalna seria. Sorry, nie nam, a konkretnie drużynie MKS-u Kluczbork, która przegrała po raz trzeci z rzędu, zaś w żadnym z tych spotkań nie zdobyła gola. Podopieczni Tomasza Chatkiewicza przez półgodziny szturmowali jak Szwedzi Częstochowę, ale osłabiony Stilon Gorzów obronił twierdzę.

 

Stało się tak po tym, jak w 60 minucie czerwoną kartką ukarany został Maksymilian Trepczyński. Biało-niebiescy rozpoczęli dwojenie się i trojenie, gdyż rywal po 54 minutach prowadził na Stadionie Miejskim 2:0. – Tyle strzałów, co dziś oddaliśmy, to można obdzielić kilka meczów – zgodnym chórem podkreślali kibice opuszczający kluczborską arenę.

 

No cóż. W tej dyscyplinie jak na rybach, liczy się wyłącznie to, co w sieci. Goście pokusili się w tym spotkaniu o przymiarki trzy, z czego jedna wylądowała na poprzeczce, a dwie następne znalazły już drogę do świątyni pilnowanej tym razem przez Jana Szpaderskiego.

 

W 22 minucie o 15 lat młodszego Cypriana Poniedziałka wypatrzył doświadczony Emil Drozdowicz i mimo tego, że zawodnik nie trafił tak jak chciał, gola z powietrza na otwarcie wyniku zdobył. Posprzątać to mógł w 37 minucie Marcin Przybylski, który miał pół dnia, żeby wyplutą futbolówkę zgasić i zwyczajnie wsadzić do siaty. Niestety, palnął nad poprzeczką.

 

Zanim na dobre rozpoczęło się bombardowanie rywala, ukłuł on po raz drugi. W tym przypadku asystował Ukrainiec Maksym Bohdanow, a po ziemi podwyższył Łukasz Kopeć. Pod bramką gorzowian działy się momentami sceny dantejskie, czytaj: miejscowi byli po prostu nieskuteczni. Do tego wszystkiego intuicyjnie natchniony (czasem fartem) między słupkami Bartosz Przybysz, pozwoliły dowieźć to – było nie było – ciężko wywalczone w opolskim zwycięstwo.

 

MKS Kluczbork – KS Stilon Gorzów Wielkopolski 0:2 (0:1)

Bramki: Cyprian Poniedziałek 22, Łukasz Kopeć 54