
Wtorkowi “okręgowi” grupa I. Mechnice idą po baraże. “Szczupak” wypłynął na żer
Sprawa awansu w grupie pierwszej opolskiej “okręgówki” rozstrzygnęła się już dwa tygodnie temu. Nie oznacza to wcale, że nic tam sensownego dziać się już nie będzie. Wszystko za sprawą doskonale spisującego się wiosną LZS-u Mechnice.
Drużyna prowadzona przez Krzysztofa Niedworoka w rundzie rewanżowej ceregieli nie uprawia i jest bezkompromisowa, to znaczy, że nie interesują jej remisy. Od 11 marca, kiedy rozgrywki zostały wznowione, jego załoga osiem meczów wygrała i trzy przegrała, co czyni ją wiceliderem klasyfikacji “rycerzy wiosny”.
Rundę jesienną mechniczanie zakończyli na miejscu trzecim, ze stratą sześciu punktów do drugiej w tabeli Polonii Karłowice. Po 26. kolejkach LZS odzyskał utracone na początku rundy podium klasyfikacji (w pewnym momencie tracił już punktów 13) i do miejsca “grożącego” barażami o występy w czwartej lidze, traci już tylko dwa “oczka”.
Cały paradoks tej sytuacji polega na tym, że z wiceliderem Mechnice mają katastrofalny bilans meczów z tego sezonu. Na jego inaugurację polegli u siebie 1:10(!) zaś w rewanżu przegrali w Karłowicach 0:3. No i co z tego? Wystarczy jedno potknięcie rywala i pełna pula klubu Marka Lei, żeby zamienić się rolami.
Do końca rozgrywek pozostały jeszcze cztery kolejki, więc naprawdę wydarzyć się może wszystko. Tym bardziej, że tylko punkcik mniej od LZS-u dzierży czwarty w wyścigu Śląsk Łubniany. Cała wymieniona czwórka, począwszy od świeżo upieczonego beniaminka w postaci iPrime-u Bogacica, swoje ostatnie mecze wygrały.
Lider dalej robi swoje, to znaczy tłucze rywali na kwaśne jabłko. Teraz ich ofiarą padł LZS Kuniów, który przyjąć musiał aż siedem ciosów, w tym sześć jeszcze przed zmianą stron. Zadali je po kolei – Dawid Rygiel, Miłosz Culic, Kamil Babiarz i Edmund Machnik, po razy dwa oraz Pedro Henrique Da Silva Lagrotta.
“Poloniści” trochę męczyli się z LZS-em Skarbimierz. Od 20 minuty przegrywali po trafieniu Mateusza Kucyniaka, ale… Wystarczyło 10 minut, w których na żer wypłynął “Szczupak”. Pomiędzy 60 a 80 minutą Przemysław Szczupakowski trzy razy ulokował futbolówkę w siatce rywala i sen gospodarzy o sensacji prysł jak wędkarski przypon.
Wspomniane Mechnice na terenie Silesiusa Kotórz Mały stoczyły krwisty bój. Esencją piłki na tym poziomie okazała się pierwsza odsłona widowiska. Widowiska przez duże “W”. Na trafienia Jury Komonczaka oraz Dennisa Greinerta, goście odpowiedzieli także dwa razy – Phillip Esinsanmi Olla i Dariusz Ciach.
W 30 minucie było zatem 2:2, ale jeszcze przed gwizdkiem na pauzę Komonczak i Grenert znów uderzyli i odzyskali dwubramkowe prowadzenie. Bohaterem zawodów został ten ostatni, który kwadrans przed końcem postawił kropke nad “i” ustrzelając – choć nieklasycznego – hat tricka.
Najtrudniejsze zadanie miał w sobotę Śląsk, gdyż walczył z zawsze groźnym spadkowiczem ze Skorogoszczy. Tu także kluczowe okazały się pierwsze 45 minut spotkania, w trakcie których padły wszystkie gole. Miejscowym rezultat otworzył Jarosław Witkowski, lecz nim minęły dwa kwadranse, losy zawodów odwrócili Szymon Pastuszek i Dawid Miroszka.
W dole tabeli ścisk. Od jedenastego miejsca, na którym stoi Kuniów, po “czerwoną latarnię” pilnowaną przez Skarbimierz, różnica wynosi tylko osiem punktów. Tu bitwa jeszcze chwilę potrwa.
Wyniki, tabela, statystyki