Wykopali go z grobu. Superpuchar dla ZAKSY po dramatycznym widowisku z Jastrzębskim

Wykopali go z grobu. Superpuchar dla ZAKSY po dramatycznym widowisku z Jastrzębskim

Pojedynki Jastrzębskiego Węgiel i Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle maja już ewidentnie znamiona “świętej wojny”. Finały Ligi Mistrzów Europy, Plus Ligi czy Superpucharu Polski to szlak, na którym obie ekipy regularni się spotykają.

 

AL-KO Superpuchar 2023 w piątkowy wieczór grany był w legendarnym Spodku. Jastrzębianie wywalczyli go dwa razy po sobie, oczywiście w starciach z ZAKSĄ, więc niejako bronili trofeum. Podtekstem zawodów był występ w barwach mistrza Polski Norberta Hubera, który po raz pierwszy stawał naprzeciw swoim byłym już partnerom.

 

W trzecim secie, w którym od pewnego czasu trwała już gra na przewagi, Jastrzębski po asie serwisowym Marko Sedlacka wyszedł na prowadzenie 26:25 i dostał pierwszego w tym spotkaniu meczbola. Drużyna Marcelo Mendeza była o krok od zamknięcia widowiska. Okazało się, że więcej takiej szansy już w Katowicach nie miała.

 

Dwie poprzednie partie jego załoga wygrała. Pierwszą bardzo pewnie, drugą z pewnymi kłopotami, ale jednak. Kędzierzynian wystarczyło zasypać w grobie jedną skuteczną akcją. Tymczasem stało się coś nieprawdopodobnego. Do końca tego przełomowego seta prowadzący sami się wykończyli, psując do końca tej odsłony pięć piłek.

 

“Trójkolorowym” zapunktował tylko Dawid Smith. Błąd zagrywki Tomasz Fornala oraz chellengowany na korzyść ZAKSY atak Jeana Patry, przy stanie 31:29, męki te skończył. “Kozły” wstały z martwych, nadzieje odżyły… Odżyły na tyle mocno, że drużyna Tuomasa Sammelvuo bardzo zdecydowanie pociągnęła czwarty akt i zameldowała się w tie-breaku.

 

Tak, tak, każdy specjalista siatkówki w takim momencie powie: było wygrać 3:0! I nie pomyli się. “Pomarańczowi” do końca zawodów jakby nie mogli się na dobre i na nowo poukładać, choć do połowy “ostatniego” trochę się jeszcze przepychali.

 

9 punkt z ataku Mustaphy M’Baye, był ich ostatnim w tym meczu. Kierownicę widowiska ZAKSA złapała tak mocno, że wywalczyła wszystkie “oczka” do końca widowiska. Trzy oddała rywalowi – pięć wzięła dla siebie. Dwa doskonałe bloki Andreasa Takvama i ofensywne popisy Bartosza Bednorza z Aleksandrem Śliwką, rozwiały wątpliwości, kto właśnie wylazł z grobu, a kto się tam znalazł.

 

Jastrzębski Węgiel – Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 2:3 (25:20, 26:24, 29:31, 19:25, 12:15)