
ZAKSA przystawiła stempel i zagra w finale w obronie tytułu
– Do tego meczu musimy podejść tak, jakby cały czas było po zero. Nie możemy opierać się na tym, że to już zaraz, za chwilę… Takie myślenie może być zgubne – studził dla ogólnopolskich mediów zapędy “terminator” Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, Bartosz Bednorz. To dla tych, którzy po dwóch wygranych w Rzeszowie, w Hali Azoty liczyli na wyważone, lecz pewne 3:0.
MVP pierwszych dwóch starć o finał PlusLigi, znów był najskuteczniejszym graczem otwierającej odsłony z Asseco Resovią Rzeszów. Nie on jednak tylko punty gromadził. Dobrze nad siatką fruwał Łukasz Kaczmarek, ale przyjezdni popełniali też sporo własnych błędów.
Rzeszowski autokar dojechał w drugim secie. Trupa Giampaolo Medeiego odpłaciła się naszym pięknym za nadobne, czyli zwyciężyła w takich samych rozmiarach, jak poległa na starcie – d0 19. Ciężko było zatrzymać Macieja Muzaja, który z 12 ataków wywalczył 9 “oczek”. Środowe zawody zaczęły się więc niejako od nowa.
Niezwykle wyrównany bój obie ekipy stoczyły w secie trzecim. Muzaj znów “wariował” i to on doprowadził do remisu po 22, dając swoim nadzieję na jakąś przepychankę na przewagi. Znakomicie rozegrany stał w tym momencie Aleksander Śliwka, którego dwa “smecze” z rzędu, pozbawiły przyjezdnych złudzeń. Na drodze do wielkiego polskiego finału, dywan dla ZAKSY właśnie się rozwinął.
Przestrzegał Bednorz? Przestrzegał! Z górki i na pełnym “flow”. Nie, nie… Jak trzeci był wyrównany, to w czwartym lała się już krew. Szli znów łeb w łeb, jak w Wielkiej Pardubickiej, dopóki Kaczmarek i Śliwka nie zepsuli swoich piłek. Po asie serwisowym Toreya DeFalco, rzeszowianie odskoczyli na 21:16, i to już było coś. Ale…
Kaczmarek do spółki z Bednorzem wyciągnęli trzy następne punkty, lecz za chwil kilka Resovia biła pierwszego z trzech setboli. Ach ten “Śliwa”! Najpierw sam załatwił sprawę, w następnej akcji złapał Muzaja blokiem i dogrywkę na przewagi trzeba było rozpocząć. W niej dwoił się Dawid Smith, ale ten nieprawdopodobny Muzaj przeciągnął spotkanie o tie-breaka.
Lepiej rozpoczęli go goście. Tak, będziemy nudni, ale to Muzaj wyprowadził swoich na 5:2. Udało się to wszystko posprzątać i po szarży Kaczmarka wyjść na 8:7. Kluczowego momentu na zakończenie tej szalonej batalii próżno było upatrywać, ale nastąpił.
Przy stanie po 11 świetną robotę wykonał Dmytro Paszycki, Bednorz poprawił dwiema z rzędu kapitalnymi zagrywkami (MVP już było pewne), a ten przedniej klasy spektakl skończył… Muzaj, który zepsuł ostatni swój atak. Cóż za przewrotność losu, tyle, że w tym momencie nie miało już to kompletnie jakiegokolwiek znaczenia. Mistrz Polski zagra w obronie tytułu!
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Asseco Resovia Rzeszów 3:2 (25:19 19:25, 25:23, 26:28, 15:12)