
Dobra Gwardia do przerwy. To za mało, by wygrać z Górnikiem
Po niezłym otwarciu na inaugurację i pewnej wygranej z wygranej z Energą MKS Kalisz, szczypiorniści Gwardii Opole musieli przełknąć gorzką pigułkę. 19:29 w Zabrzu z Górnikiem, to nic innego, jak przysłowiowe “baty”.
W hali Pogoń ekipa Bartosza Jureckiego czasami seryjnie przyjmowała ciosy, tak jak choćby pomiędzy 11 a 20- minutą, kiedy gospodarze rzucili aż 7 bramek, przy jednej “Gwardzistów“. Mimo tego, ta połówka w zasadzie wyglądała nieźle. Zanim zabrzanie wzięli się do roboty, już w 9 minucie obrywali 2:5.
Bardzo dobrze dysponowany w szeregach opolan był w tym czasie Marek Hryniewicz. Głównie dzięki niemu na półmetku spotkania “Górnicy” mieli tylko dwa “oczka” przewagi. Po zmianie stron miejscowi już tylko przyspieszali. Zmorą naszych zawodników okazał się broniący ze świetną skutecznością Piotr Wyszomirski.
Roman Czyczkało, Piotr Jędraszczyk i Marek Monczka, nie byli w stanie pokonać go z 9 metrów. Z przodu robotę robotę robili – jakby na przemian – Damian Przybyła i Taras Minotskij. To nie mogło skończyć się inaczej. Druga partia wygrana przez ludzi Tomasza Strząbały 16:8, mówi w zasadzie wszytko.
Gwardia w Zabrzu nie była faworytem. Górnik upatrywany jest w gronie kandydatów do medali Orlen Superligi. Czas na poprawę morale przyjdzie bardzo szybko, bowiem już za 72 godziny w Stegu Arenie, nasi podejmą będącą w zasięgu zespołu Azoty Unię Tarnów.