Pogruchotać gnaty maszynie

Pogruchotać gnaty maszynie

Wyobrażacie sobie walkę Artura Szpilki albo Marcina Najmana z maszyną? Ale nie z taką do wydawania napojów, która odmówiła posłuszeństwa, więc ją trzeba z buta i z piąchy, lecz z maszyną, mającą ręce, nogi i głowę, za pomocą których też potrafi zadawać ciosy, trzymać gardę, markować uderzenia.

 

Innymi słowy, czy dopuszczacie, że kiedyś do ringów, oktagonów, na bieżnie, korty i boiska wybiegną roboty, ukształtowane na obraz i podobieństwo człowieka, aby się z nami bić, ścigać i przechytrzać? Bo ja tak. Co więcej, uważam, że nastąpi to jeszcze za mojego życia, tym bardziej, że zamierzam pożyć dość długo, w czym pomoże mi higieniczne i zdrowe prowadzenie się, o czym niech zaświadcza winieta tego felietonu. Tak, nastąpi kiedyś dzień, w którym wydarzy się to, co na razie eksploatowane bywa w filmach science fiction i w komiksach: sztuczny sportowiec stanie do walki z człowiekiem.

 

Skąd te moje fantazje? A stąd, że w ostatnich dniach furorę robi portal, na którym można sobie za darmo poczatować z AI, czyli wygenerowaną dzięki pieniądzom Elona Muska sztuczną inteligencją (Artificial Intelligence). Dziennikarze z całego świata rzucili się przeprowadzać z nią wywiady i okazało się, że w odróżnieniu od dotychczasowych rozmaitych sztucznych inteligencji ta jest inteligentna w sposób wyjątkowy, bo szybko nauczyła się kłamać. Co prawda, łatwo ją jeszcze na tym kłamstwie przyłapać, ale nie od razu Rzym zbudowano, dajmy jej czas, niech rozwinie skrzydła. Jak dla mnie najzabawniej przeczołgał AI Marcin Wicha, nowy felietonista „Polityki” i jedno z najlepszych piór, jakie się objawiło w polskiej prasie w ostatnich latach. Pękałem ze śmiechu (i zazdrości), czytając jego felieton. Ale wracajmy do sportu.

 

Czy jest się z czego cieszyć? A dlaczego nie? Jeszcze nie tak dawno nie wyobrażaliśmy sobie kobiet w ringu, tymczasem dziś ich walki bywają bardziej zażarte i widowiskowe niż pojedynki facetów. Co więcej, na ringi, maty i oktagony wkroczyli niskorośli, inwalidzi, politycy, celebryci. Dlaczego nie ma tam być miejsca dla robota? Skoro Japończycy potrafili skonstruować kochankę z silikonu i elektroniki, to nie dadzą rady skonstruować sztucznego Bruce’a Lee? Tylko ich o to poproście! Zamontują mu jeszcze sztuczne gruczoły potu, żeby było bardziej wiarygodnie, bo u nich nie ma lipy.

 

Czy człowiek zdoła pokonać usportowioną maszynę stworzoną do tego, aby boksować, podnosić ciężary, odbijać piłkę, nogą, ręką lub rakietą, biegać, pływać czy skakać na nartach? Oczywiście, że nie, jeśli konstruktorzy ustawią ją  tak, aby nie nigdy przegrała. Równie dobrze mógłbyś się bić z koparką. Jeśli jednak stosowny algorytm w bebechach AS-a (Artficial Sportsman) ustawi się tak, by dał on jednak czasem człowiekowi wygrać, rzecz może nagle wydać się całkiem obiecująca. I emocjonująca. Nie pytajcie mnie, jak z tego wybrnąć – technicznie, logicznie, prawnie czy moralnie. Nie mam zielonego pojęcia! Lecz wiem, że człowiek i z tym sobie poradzi, chytrze i sprawnie, jak z wieloma zjawiskami w sporcie, które jeszcze 10-20-30-40 lat temu były nie do pomyślenia. (Najszybciej dadzą sobie radę szpenie od zakładów).

 

Już widzę te nagłówki w Opolskie Sport. „Sztuczna tężyzna, prawdziwy nokaut. Stegu Arena pod wrażeniem zwycięstwa boksera z Opola nad robocopem z Niemiec”. Mogę te tytuły wymyślać, pisałem już, że zamierzam długo pożyć.

 

Zbigniew Górniak