Gwardia jak grupa pościgowa. Górnik Zabrze znów poza zasięgiem

Gwardia jak grupa pościgowa. Górnik Zabrze znów poza zasięgiem

Szczypiorniści Gwardii Opole mieli za co rewanżować się Górnikowi Zabrze. Porażka 19:29 z początku nowego sezonu Orlen Superligi była drugą najwyższą od startu rozgrywek. W Stegu Arenie ponownie górą byli zabrzanie, choć już nie tak zdecydowanie.

 

Goście w tabel stali tyko dwa szczebelki wyżej, lecz różnica w postaci 8 punktów, to już jednak spory kapitał. Opolanie walkę podjęli, choć pierwszego gola zdobyli dopiero w 9 minucie za sprawą Wiktora Kawki, kiedy na tablicy paliło się 0:3.

 

Górnicy uciekali, a Gwardziści gonili. Przy stanie po 6 pierwszy w sobotę czas wziął trener Tomasz Strząbała i wszystko zaczęło się niejako od początku. Przyjezdni cały czas byli delikatnie z przodu i tak też dociągnęli do finiszu odsłony numer jeden. Na pierwsze w tym spotkaniu trzy bramki z rzędu pomiędzy 27 a 29 minutą, odpowiedział w końcówce Roman Czyczkało i wynik 12:14 odprowadził obie ekipy odpocząć.

 

Po zmianie stron stratę zminimalizował Anton Łangowski, lecz zabrzanie w kilka minut zdołali już wyraźnie odskoczyć. Po trafieniu Dmytro Ilczenki zrobiło się 15:19 i w 42 minucie Bartosz Jurecki znów poprosił o przerwę. Zanim mecz wszedł w swoją decydującą fazę, po drugim już tego wieczora “karniaku” obronili Adam Malcher i Kacper Ligarzewski.

 

Obie ekipy zaczęły trafiać na przemian, ale cały czas 3-4 bramki przyjezdnych wytyczały kierunek wygranej. 5 minut przed końcem widowiska Jurecki znów poprosił załogę do siebie. 22:27 powód tej interwencji dobitnie tłumaczyło. Faworyt trzymał jednak dystans i krzywdy już sobie zrobić nie dał.

 

Rzut karny ex-Gwardzisty Patryka Mauera przyklepał Górnikowi komplet punktów. Fenomenalny zryw w końcówce i trzy “siaty” w ostatnie 60 sekund w wykonaniu – dwa razy Mateusza Wojdana – oraz Piotra Jędraszczyka, wypielęgnowały tylko wynik.
 

Corotop Gwardia Opole – Górnik Zabrze 28:30 (12:14)

 

Raport

Tabela