Gwardia waleczna na Wybrzeżu, ale zdobyczy nie ma

Gwardia waleczna na Wybrzeżu, ale zdobyczy nie ma

Niedzielne zawody Gwardii Opole z Wybrzeżem Gdańsk skakały jak na trampolinie. Najpierw koncert pokazał były reprezentant Polski, Mateusz Jachlewski, który był autorem wszystkich pierwszych czterech bramek dla gospodarzy, i który gonił w pojedynkę prowadzących opolan.

 

W 10 minucie, po golu Marka Hryniewicza, nasi prowadzili bowiem 6:4. Po tym częściej trafiali gdańszczanie. Udało im się zniwelować dystans i nawet odskoczyć na trzy “Oczka” 9:7. Rafał Kuptel zaprosił swoich podopiecznych do siebie i zaraz po tym Marek Monczka zmniejszył straty.

 

W końcówce pierwszej odsłony znów poszalał Jachlewski i ten bardzo wyrównany bój, w połowie stanął 16:15 dla ekipy z Trójmiasta. Po zmianie stron znów oglądaliśmy obusieczną wymianę ciosów. “Gwardziści” zaczęli lepiej, bowiem dwa razy z rzędu do siatki rzucił Michał Milewski.

 

Po bramce Piotra Papaja, etatowego wykonawcy rzutów karnych, “Gang Kuptela”, równo w 40 minucie znów pobrał czas, i znów zadziałało. Ze stanu 21:18 nasi doprowadzili do remisu i na Wybrzeżu zapaliła się czerwona lampka. Po golu Romana Czyczkały na wstrzymanie dał trener Mariusz Jurkiewicz.

 

Cztery celne trafienie z rzędu jego ludzi ustawiły finisz widowiska. W 58 minucie rywal miał trzy punkty w zapasie i trafienie Hryniewicza poprawiło tylko końcowy odbiór, tych naprawdę zaciętych i walecznych zawodów.

 

Torus Wybrzeże Gdańsk – Gwardia Opole 29:27 (16:15)

 

->RAPORT

->TABELA