Malcher zrobił swoje. Długi, ale zwycięski mecz Gwardii w Lubinie

Malcher zrobił swoje. Długi, ale zwycięski mecz Gwardii w Lubinie

Inauguracyjny rundę rewanżową mecz Gwardii Opole w Lubinie z Zagłębiem mógł zadowolić najbardziej wymagających kibiców szczypiorniaka. O końcowym wyniku przesądziła dopiero seria rzutów karnych, które przepchali na swoje konto opolanie.

 

Ekipa Rafała Kuptela nadawała ton spotkaniu, to znaczy kilka razy prowadziła, jak na przykład 10 minut przed końcem pierwszej połowy – 13:7. Co z tego, skoro bramkowa przewaga topniała w oczach i na przerwę zaliczka wynosiła tylko jedno “oczko”. Mało tego. Gdyby karniaka rzucił Jakub Bogacz, byłby remis.

 

Oczywiście duża w tym zasługa stojącego między słupkami Adama Malchera (byłego bramkarza właśnie Zagłębia), który był zaporą nie do przejścia i gdyby miejscowi wykorzystali wszystkie swoje karne… Zabawa na dochodzenie miała się więc w najlepsze. Co nasi odskoczyli na 2-3 trafienia, tak za chwilę na tablicy znów stało po równo.

 

120 sekund przed końcową syreną po golu Mateusza Morawskiego “Gwardziści” znów byli z przodu – 27:25. Akurat w wtedy z 9 metrów do siatki machnął Danylo Hlushak, a kilka chwil po tym na “dogrywkę” zaprosił Arkadiusz Michalak.

 

Malcher wnet przypomniał o sobie, kiedy obronił ostatnią piłkę meczu autorstwa Michałą Stankiewicza, a drugą rzutów ekstra. To była już piąta seria karnych, a że nasi mieli gola więcej, zapakowali do autokaru pierwszy w tym roku komplet.

 

KS Zagłębie Lubin – KPR Gwardia Opole 27:27 (13:14) k. 3:4

 

->RAPORT

->TABELA