Przy Oleskiej trafiały tylko “Słonie”. Odra na zimę w strefie spadkowej

Przy Oleskiej trafiały tylko “Słonie”. Odra na zimę w strefie spadkowej

W pierwszych 45 minutach meczu Odry Opole z Bruk-Betem Termalica Nieciecza sytuacji podbramkowych zbyt wiele nie było, a jedynego gola, który w tej połówce padł, goście wbili sobie sami.

 

Do 19 minuty, kiedy to się stało, na placu gry niewiele się działo. Obie ekipy jakby przykładały słuchawkę i badały stan rywala. Wynik otworzył się w najmniej spodziewanym momencie. Piękny prezent ze środka pola otrzymał debiutujący w wyjściowej jedenastce Michał Bednarski. Szkoda, że napastnik Odry od razu tego nie skończył i nie zaliczył sobie przy okazji premierowego trafienia dla naszych barw.

 

Przed naszym napastnikiem stał tylko bramkarz Tomasz Loska, a ten trafił mu w nogi. Biegnący ratować całą sytuację Serb Nemanja Tekijaski odbitą piłkę wsadził niefortunnie, ale idealnie obok prawego słupka. Bednarski trochę zmieszany nawet się nie cieszył, ale 1:0 na tablicy z notowanym wyżej rywalem, to przecież była radocha jak diabli.

 

Tym bardziej, że druga część tej odsłony należała do przyjezdnych. Jasnym punktem gospodarzy był jednak Artur Haluch. W 21 minucie wyjął woleja z lewej nogi Ukraińca Artema Polarusa, a w 35 obronił uderzenie Adama Radwańskiego – chyba najlepszego i najgroźniejszego tego dnia “Słonika”. Golkiper “Oderki” znakomicie się też ustawiał i pewnie łapał to, co szło w opolską świątynię.

 

Po zmianie stron widowisko znów nie porywało. Częściej piłkę posiadała Termalica i konsekwentnie klepała, aż wyklepała… Do wyrównania w 60 minucie doprowadził przebywający 10 minut na boisku Kacper Karasek. 20-latek ładnie i precyzyjnie uderzył głową, po tym, jak futbolówkę w pole karne dośrodkował Słowak, Andrej Kadlec. Tym razem Haluch był bez szans, ponieważ dodatkowo piłka zrobiła jeszcze kozła zanim wpadła do siatki.

 

Niecieczanie ani przez chwilę się tym nie zadowolili. W 70 minucie przeprowadzili przepiękną akcję, której scenariusz napisali Radwański i Polyarus. Ten pierwszy wykonał centrę przez całe zasieki OKS-u, a ten drugi zamknął ją cudownie głową w górny narożnik. Nieliczna grupa fanów gości nie mogła w tym momencie żałować podróży do Opola, ponieważ gol padł z tej strony, z której usytuowany jest sektor przyjezdnych i całość widzieli niemal przed oczami.

 

Taki obrót sprawy podopiecznych Radoslava Latala już co najmniej satysfakcjonował. Kiedy w 80 minucie Haluch odbił piłkę na trzeciego gola po szczupaku Radwańskiego, stadionowy sektor “A” dosyć głośno zrecenzował aktualną postawę swoich ulubieńców. Zresztą, gdyby w końcówce lepiej celowniki ustawili Taras Zawijskij i Wiktor Biedrzycki oraz to, że znów tam gdzie trzeba był Haluch, wynik przy Oleskiej mógłby być już wstydliwy.

 

W ostatniej minucie doliczonego czasu gry, błysnął trochę zbijający do tej pory bąki Loska. Z lewej strony silnie na bramkę uderzył Antoni Klimek, Loska to wypiąstkował wprost pod nogi nadbiegającego Mateusza Kamińskiego, a ten huknął bez namysłu, znów w Loskę. To był najdłuższy tego wieczora powrót gości z dalekiej podróży.

 

Sobotnie 1:2 oznacza, że drużyna Adama Noconia całą zimę spędzi w strefie spadkowej Fortuna 1. ligi, a wiosenną rundę rewanżową rozpocznie od… pięciu spotkań wyjazdowych.

 

(Pelek)