Ambitna Odra nie złożyła broni, ale wyniku meczu z Wisłą nie udało się już odwrócić

Ambitna Odra nie złożyła broni, ale wyniku meczu z Wisłą nie udało się już odwrócić

Co marka, to marka. Wisła Kraków po raz kolejny ściągnęła na Oleską 51 sporą rzeszę fanów. Szkoda, że pierwszy w tym roku domowy mecz Odry Opole obył się bez udziału kibiców gości, ale to już inna oraz bardzo złożona i skomplikowana sprawa. 

 

Pierwsza część widowiska “barażowych” sąsiadów w tabeli Fortuna 1. Ligi mogła nieco rozczarować. Solą piłki nożnej są gole, a już przynajmniej celne strzały na bramkę. Tych przez 45 minut zabrakło z obu stron. Przyjezdni przez 25 minut posiadali optyczną przewagę, ale z  czasem OKS zaczął się odgryzać i był bliżej otwarcia wyniku.

 

W 41 minucie piłka spadła pod nogi Rafała Niziołka i gdyby był krok do przodu, wsadził by ją do siatki z najbliższej odległości. Niebiesko-czerwonymi zachwiał początek drugiej odsłony. Pomiędzy 50 a 54 minutą oglądaliśmy dwa pierwsze uderzenia w światło bramki, które od razu zrobiły wynik.

 

Jako pierwszy w objęciach kolegów utonął Joan Goku Roman. Hiszpan przymierzył po ziemi z około 15 metra i miał trochę szczęścia, ponieważ futbolówka po nogach Jiri Pirocha zmyliła Artura Halucha. Drugi na listę strzelców wpisał się Dejvi Bregu.

 

Albański nowy nabytek w obozie rywala, najprzytomniej zachował się w podbramkowym zamieszaniu i przez nikogo niepilnowany zawinął do “pustaka”. Kilka sekund wcześniej niefortunnie piłkę przeciął Adrian Purzycki i stąd wzięło się całe to zagrożenie.

 

“Wiślacy”, jakby zadowoleni obrotu sprawy, trochę odpuścili, i o mało nie kosztowało ich to utraty zdobyczy. Mimo dwóch “gongów”, ekipa Adama Noconia nie dała za wygraną. Każda następna ofensywna próba niosła zapach gola kontaktowego.

 

W 66 minucie ładnie z dystansu przymierzył Maksymilian Hebel, lecz jego “szczur” minimalnie pobiegł obok prawego słupka. 5 minut później ten sam zawodnik próbował z rzutu wolnego i tak zakręcił piłkę z lewego narożnika, że ta pozdrowiła poprzeczką.

 

Najbliżej przywrócenia nadziei na odwrócenie losu zawodów znalazł się w minucie 82 Borja Galan. Opolski Hiszpan pięknie złożył się do dośrodkowania i precyzyjnie oraz silnie uderzył piłkę głową. Tylko dzięki fenomenalnej interwencji jego rodaka Alvaro Ratona, dalej paliło się 0:2.

 

“Oderka” dopięła swego w doliczonym już czasie gry, czym podniosła rywalowi ciśnienie. Ten sam Raton w wyskoku sfaulował Din Sulę. Jak egzekwuje jedenastki Niziołek już w tym miejscu nie raz pisaliśmy. Tym razem krakowski golkiper nie wiedział nawet, czy jest sens się ruszyć. Ach, gdyby ten kontakt udało się złapać trochę wcześniej…

 

 

Odra Opole – Wisła Kraków 1:2 (0:0)

Bramki: Rafał Niziołek 90 (k) – Joan Román 50, Dejvi Bregu 54

 

Odra: Haluch – Spychała, Piroch, W. Kamiński, Szrek – Niziołek, Purzycki – Sarmiento (57. Sula), Wróbel (57. Antczak), Galan – Hebel
Rezerwowi: Burta – Kędziora, Mikinic, Sługa, Antczak, Surzyn, Nowak, Sula

 


Wisła: Raton – Jaroch, Uryga, Colley, Krzyżanowski (77. Szot) – Duda (72. Kutwa), Carbo – Alfaro (72. Baena), Goku, Bregu (56. Olejarka) – Rodado (77. Sobczak)
Rezerwowi: Chichkan – Żyro, Satrustegui, Sobczak, Łasicki, Szot, Kutwa, Baena, Olejarka

 

Żółte kartki:   52. Spychała, 63. Niziołek, 80. Piroch – 88. Carbo, 90+2, Raton, 90+7. Sobczak, 90+9. Jaroch