Gredar wygrał, ale… spadł przez Komprachcice

Gredar wygrał, ale… spadł przez Komprachcice

Fit-Morning Gredar Futsal Team na zakończenie sezonu w ekstraklasie pokonał na własnym parkiecie wyżej notowany FC Toruń 5:1, ale pożegnał się z najwyższym poziomem rozgrywkowym w kraju.

 

Żeby uratować się przed degradacją brzeżanie musieli wygrać i czekać na doniesienia z Wilanowa, gdzie miejscowy UW musiał zrobić dokładnie to samo z Dremanem Opole Komprachcice. – Wrócimy silniejsi. Wymienimy się miejscami z tym stworem Opole Komprachcice w następnym sezonie – już jeden z pierwszych komentarzy na Facebook-owej stronie Gredara mówi w zasadzie wszystko o winnym spadku.

 

Oczywiście wszystko będzie teraz przez tegoż Dremana, który poległ 2:5, ale tak naprawdę przez znaczną cześć sezonu ekipa z Brzegu tylko oglądała plecy swojego lokalnego rywala. – Prawda jest taka, że utrzymanie sami przegraliśmy w Opolu (0:6 – przyp. red.), w meczu z Dremanem, jakże inna sytuacja byłaby, gdybyśmy ten mecz wygrali. Po prostu odpadnijmy z klasą i wróćmy mocniejsi – dostrzec można głos rozsądku, także brzeskiego kibica.

Zapowiadając oba te spotkania sugerowaliśmy, że spiskowa teoria dziejów, w głowach fanów jest bardzo twardo osadzona i trudno będzie o jakiekolwiek przeciwstawne argumenty. Oto choćby i taka afera: – Niestety niektórym drużynom pomogli sędziowie, zrobili wszystko, żeby Brzeg spadł, taka jest prawda – koniec cytatu i lepiej tego nie komentować.

Za rok futsal w wykonaniu zespołu z Brzegu najprawdopodobniej powróci do Statscore Futsal Ekstraklasy, ponieważ na opolskim podwórku konkurencji większej Gredar mieć nie powinien. Warunek jest jeden, a w zasadzie dwa. Sportowo klub musi być przygotowany na takie wyzwanie jak ekstraklasa, zaś „kibicowsko” trochę wydorośleć. Mecz można przegrać, wygrać lub zremisować, zaś z ligi spaść, utrzymać się lub awansować. To podstawy zasad sportowej rywalizacji i warto je w końcu wbić sobie do głowy.

Fot. opolskienews.pl