Odra z punktem na inaugurację rundy rewanżowej

Odra z punktem na inaugurację rundy rewanżowej

Relację z premierowego w tym roku występu Odry Opole należy zacząć od głównego podtekstu, jaki towarzyszył wyjazdowemu meczowi z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Chodzi o trenera gospodarzy Dariusza Żurawia, który przy Oleskiej 51 pracował od września 2012 do listopada 2013 i wyciągnął “Oderkę” do drugiej ligi. Z Opolem rozstał się w “takich sobie” okolicznościach, ale zostawmy teraz ten temat. 

 

Pod Klimczokiem od pierwszego gwizdka rządzili niepodzielnie gospodarze. OKS był niesamowicie tłamszony i miał wielkie problemy z wyjściem z własnej połowy. Już w 8 minucie formę Artura Halucha sprawdził Hiszpan Joan Roman, ale nasz golkiper końcami palców wyekspediował futbolówkę na róg.

 

Napór miejscowych nie ustawał. Opolską “świątynię” regularnie bombardował wypożyczony z Lechii Gdańsk, młodziutki Tomasz Naugebauer. Kilka razy groźnie mierzył Kamil Biliński, jednak w sieci nic nie zawisło. Posiadanie piłki 72-28 procent mówiło w zasadzie wszystko. No, ale tym nie wygrywa się meczów piłki nożnej.

 

“Górale” pierwsze poważne ostrzeżenie dostali w 26 minucie. To i tak pieszczotliwe określenie, bowiem po ładnej i składnej akcji naszego zespołu, “siatę” powinien rozerwać Bartosz Guzdek. Można było podejrzewać, że goście zbyt wielu “taaakich” okazji w tym spotkaniu mieć nie będą, więc cholernie szkoda tego pudła.

 

Bielszczanie otrząsnęli się i w 38 minucie przeprowadzili prześliczną wymianę zakończoną celnym uderzeniem Krzysztofa Drzazgi. Ten gol im się po prostu należał, lecz nie został uznany, gdyż po analizie VAR okazało się, że szczęśliwy egzekutor mierzył ze spalonego.

 

W tej połówce Haluch jeszcze raz pokazał klasę po technicznej przymiarce Romana. Konrad Nowak z kolei wyciągnął z linii bramkowej Matveia Igonena, który dla świętego spokoju wybił futbolówkę na róg. Tak się ta połówka skończyła, a wcale nie musiała. Tak, tak, szansa Guzdka dalej wierciła głowę.

 

Po zmianie stron już takich fajerwerków nie oglądaliśmy, choć optycznie znów przeważało Podbeskidzie. Nic z tego jednak nie wynikało. Dla przypomnienia, że przyjezdni także potrafią to i owo, w 66 minucie ładnie z dystansu ukąsił Rafał Niziołek. Było całkiem blisko, ale obok prawego słupka.

 

Minuty płynęły, i bardzo dobrze. Załoga Adama Noconia dalej przyjmowała rywala, a tym jakby coraz bardziej pętały się nogi. W 83 minucie próbował Julio Rodriguez, ale ze strzałem Hiszpana dał sobie radę Haluch.

 

Końcowe fragmenty przypominały już klasyczny hokejowy zamek. Sytuacje Argentyńczyka Ezequiela Bonifacio oraz Maksymiliana Sitka, plus bomba z dystansu Tomasza Jodłowca, to było tego wieczora wszystko na co ludzi Żurawia było stać.

 

Podbeskidzie Bielsko-Biała – Odra Opole 0:0

 

Podbeskidzie: Matvei Igonen – Ezequiel Bonifacio, Arthur Vitelli, Julio Rodríguez, Mateusz Wypych, Jeppe Simonsen (81, Titas Milašius) – Krzysztof Drzazga (90, Bartosz Bernard), Tomasz Neugebauer (81, Marcel Misztal), Tomasz Jodłowiec, Joan Román (69, Maksymilian Sitek) – Kamil Biliński (81, Yiğit Emre Çeltik)

 

Odra: Artur Haluch – Mateusz Spychała, Mateusz Kamiński, Piotr Żemło, Artur Pikk – Tomáš Mikinič (79, Antoni Klimek), Wojciech Kamiński, Rafał Niziołek, Dawid Czapliński (90, Łukasz Kędziora), Konrad Nowak – Bartosz Guzdek (79, Michał Bednarski)

 

Żółte kartki: Wypych – Czapliński, Spychała.