Oj, nie tak Dremanie, nie tak…

Oj, nie tak Dremanie, nie tak…

Cztery miechy czekali wytrawni eksperci opolskiego futsalu na powrót swoich idoli do Stegu Areny. I co? D… zbita.

 

Gdyby życie usnute było spełniającymi się marzeniami, to Dreman Futsal Opole-Komparachcice wcale nie musiałby wybiegać na parkiet. Come-back w wykonaniu ekipy Jarosława Patałucha na swój teren był – co tu dużo mówić – do chrzanu.

 

A raczej do makaronu. Constract Lubawa reprezentował bowiem mieścinę, którego produkty pierwszego wojennego produktu spożywczego na warszawskiej giełdzie wystrzeliły w górę. Popularni “Konstruktorzy” w Opolu też mieli swój kurs. Ograli gospodarzy 6:1, zaś impuls dał im Luan Marcelo de Lara Queiroz, który został niekwestionowanym bohaterem spotkania.

 

Brazylijski rozgrywający władował do siatki opolan dwie piłki w pierwszej połowie i dwie w drugiej. Przy stanie 0:4, nawet w futsalu trudno jest wstać z desek. Nasi próbowali ratować się lotnym bramkarzem, Andre Luiz strzelił tudzież gola, tyle że na tablicy było już 1:5, za sprawą Jakuba Raszkowskiego.

 

Kiedy Tomasz Lutecki dał się ograć Pawłowi Kaniewskiemu dopełniającemu dzieło zniszczenia, nie było już żadnych wątpliwości, kto “skrewił” ten mecz. Dreman medalu w tym sezonie już raczej nie zdobędzie, gdyż ich strata do podium to obecnie aż 7 punktów.

 

(Pelek)