Quo Vadis MKS-ie?

Quo Vadis MKS-ie?

Cel MKS-u Kluczbork w zakończonym sezonie wyznaczony był już w trakcie rundy jesiennej, choć pierwszej porażki biało-niebiescy doznali dopiero w czwartej kolejce.

 

Później już pooooszłooo… Po najbardziej dotkliwej przegranej, 0:5 w Gorzowie Wielkopolskim z Wartą, okazało się, że duma Kluczborka będzie bić się o utrzymanie, bić, i to bardzo mocno. Bić, jak to już w zwyczaju.

 

Nadzieją miał być Piotr Jacek, który kilkanaście dni przed tą klęską objął drużynę. Wszystko co dobre miało się jednak wydarzyć się dopiero wiosną, kiedy nowy po Tomaszu Kazimierowiczu coach dostał przyzwolenie na zimowe przestrojenie zespołu.

 

I tak pewnie było, ale propozycji z zaplecza ekstraklasy się nie odrzuca i Jacek zostawił klub w marcu na rzecz Stomilu Olsztyn. O jego następcy najlepiej nic nie pisać, no może tylko to, że jego nagła “choroba” okazała się palcem Bożym dla opolskiego trzecioligowca. Nazywa się Kamil Socha i powinien mieć zakaz wjazdu do miasta, albo pomnik, że tak szybko uciekł.

.

Powołany na “strażaka” Tomasz Chatkiewicz w roli pierwszego trenera debiutował, ale okazało się, że przewrotnie najciemniej jest pod latarnią. Kluczborscy działacze po raz pierwszy od kilku dobrych lat z wyborem trafili w dychę. Przypadkiem czy nie, ale trafili, ponieważ popularny “Chatek” zaczął wyprawiać rzeczy niebywałe. Cuda wręcz.

 

Siedem zwycięstw, dwa remisy i dwie porażki, wywindowały jego podopiecznych na 12. miejsce w tabeli i z przewagą 9 punktów, MKS pewnie się z tej pozycji utrzymał. Słowo “pewnie” może być nadużyciem i warto pisać je w cudzysłowie. Trwogą na Sportowej 7 powiało po porażce u siebie z Odrą Wodzisław Śląski, w meczu za 9 punktów, lecz były to ostatnie podrygi klubowych “trollersów” i chyba rzeczywiście zimny prysznic.

 

MKS-iacy już do końca rozgrywek nie przegrali, a korzystając z okazji skutecznie powalczyli o drugi plac klasyfikacji Junior Pro System i zgarnęli kasę premium. Wszystko skończyło się zatem happy-endem. Ale czy na długo? – Kluczem są dobre wyniki i tylko wtedy kluczborscy kibice powrócą na stadion, tak jak przed laty – twierdzi Chatkiewicz. No właśnie. MKS-owi zdecydowanie potrzeba stabilizacji.

 

Ciągłe zmiany szkoleniowców, ogromne rotacje w kadrze i braki w swoich zasobach młodzieżowych, sprowadziły futbolową rolę klubu do co najwyżej trzecioligowego przeciętniaka. Sytuację tę torpedują jeszcze finanse, które wciąż pokutują wskutek pierwszoligowego “High-Live” sprzed lat. Nadchodzący sezon może być zatem znów trudny, a nadzieje na coś więcej rozbudzone w kibicach wiosną, stać się mogą bardziej obciążeniem niż handicapem.

 

Nazwijmy rzecz po imieniu. Nowa edycja rozgrywkowa 2022/2023 będzie dla kluczborskiej piłki sezonem prawdy. To teraz właśnie powinna paść odpowiedź, czy podczas rundy rewanżowej zaświeciło światełko w tunelu, czy był to tylko fart i fałszywy alarm w kwestii nadchodzących i wyczekiwanych od lat sukcesów. “Zostajemy w 3 lidze” i kilka wykrzykników, to nie powinien być znak firmowy MKS-u, a przynajmniej nie wypada, żeby nim był.

 

(Pelek)