Stal na dnie po klęsce w Legnicy

Stal na dnie po klęsce w Legnicy

Leżącego kopać nie będziemy. Miano “czerwonej latarni” grupy III 3 ligi w zupełności wystarczy.

 

Futboliści Stali Brzeg od soboty 24 września zamykać będą tabelę. Wszystko wskutek łomotu 1:6, jaki żółto-niebiescy zebrali na głównej legnickiej arenie od drużyny rezerw Miedzi.

 

Gospodarze strzeleckie harce zaczęli już w 1 minucie, kiedy Miłosza Jaskułę pokonał 17-letni Dawid Drachal. Jedynym pozytywem wyjazdowego występu brzeżan było przełamanie strzeleckiej niemocy za sprawą Damiana Celucha.

 

Był to pierwszy gol Stali od 17 sierpnia, a to znaczy, że w pięciu następnych spotkaniach nikt z szerokiej kadry nie potrafił umieścić piłki w siatce rywali. Celuch wyrównał na 1:1 w minucie 9 i wydawało się, że zaskoczy…

 

Pech gości polegał też na tym, że wskutek pauzy w rozgrywkach ekstraklasy, w składzie “Miedzianych” znalazł się Koldo Obieta, człowiek prosto z ekipy Wojciech Łobodzińskiego. To on dał bramkowy koncert pomiędzy 18 a 33 minutą.

 

Hiszpan ustrzelił klasycznego hat-tricka i wybił chłopakom Kamila Rakoczego zakusy na jakiekolwiek punkty. Po zmianie stron, po jednym jeszcze grzybku do koszyczka włożyli wspomniany już Drachal i obywatel Curacao oraz Holandii – Jurich Carolina.

 

Tak, Miedź II była na ostatnim miejscu w wyścigu trzecioligowców, ale po tym okazałym zwycięstwie już nie jest. W Brzegu tłumaczą porażkę udziałem w zawodach zawodników z pierwszego garnituru Miedzi.

 

Niech będzie – mieliśmy nie kopać i nie kopiemy. Trzy bramki dla miejscowych zdobyli gracze, których występ w PKO Ekstraklasie, pozostaje na razie w sferze marzeń, ale to już nic nie znaczący szczegół.

 

(Pelek)