Stój o włos, ale to mało powiedziane

Stój o włos, ale to mało powiedziane

 

Jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się, że w ogóle nie poleci na igrzyska do Tokio. Rzucający dyskiem Bartłomiej Stój z AZS-u Politechniki Opolskiej, w lutym doznał urazu pleców, rwa kulszowa przestawiła mu kręgi i stracił dwa najważniejsze miesiące przygotowań.

 

W tym miejscu zadać należy bardzo często stawiane w sporcie pytanie – co by było gdyby – i nasz zawodnik prezentowałby pełną dyspozycję? Wszystko to w kontekście występu opolanina w turnieju eliminacyjnym „Olimpiady”, któremu do wejścia w turniej finałowy zabrakło… 10 centymetrów!

 

Reprezentanta Polski generalnie prześladuje jakieś fatum kontuzji. W swojej przygodzie z dyskiem przeszedł bowiem operację kręgosłupa i miał wypadek na rowerze, w wyniku którego pękła mu wątroba. Stój jest mistrzem Europy juniorów z 2015 roku, ale na igrzyskach olimpijskich był debiutantem. Rywalizację o przepustkę do finału, który składał się z dwunastu dyskoboli zakończył na 14. miejscu i pokonał utytułowanego Piotra Małachowskiego, uplasowanego tuż za nim.

 

Z kronikarskiego obowiązku odnotujmy, że pan Bartek, aby znaleźć się w olimpijskiej elicie, musiałby machnąć dyskiem na co najmniej 62,94 m. Wówczas byłby lepszy o jeden centymetr od reprezentanta Jamajki, Chada Wrighta, który skradł mu finałowe przedstawienie.

 

Fot. Tomasz Kasjaniuk