Szybko poszła robota w Perugii. ZAKSA trzeci raz z rzędu zagra w finale Ligi Mistrzów Europy!

Szybko poszła robota w Perugii. ZAKSA trzeci raz z rzędu zagra w finale Ligi Mistrzów Europy!

Historia tworzy się na naszych oczach. Po raz pierwszy w dziejach siatkarskiej Ligi Mistrzów Europy, w wielkim finale zmierzą się dwa polskie zespoły. Jakby tego było mało, Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, może wywalczyć tytuł po raz trzeci z rzędu.

 

Najpierw w środę awans do finału zapewnił sobie Jastrzębski Węgiel, któremu w Turcji wystarczyło wygrać dwa sety z Halkbankiem Ankara. W tej samej sytuacji byli w czwartek obrońcy trofeum sprzed roku.  50 procent roboty z Sir Sicoma Monini Perugia załoga Tuomasa Sammelvuo wykonała już w pierwszym secie.

 

W ostatniej piłce udało się zatrzymać atak Jesusa Herrery i uniknąć gry na przewagi. Kto tego dokonał? Ano Dawid Smith. Wcześniej oglądaliśmy niezwykle ekscytującą i wyrównaną, najlepszą klubową “siatę” na świecie.

 

Dwa-trzy punkty przewagi cały czas nad Włochami wisiały, ale pozbierali się w końcówce. Najpierw przyblokowali Łukasza Kaczmarka, a przy stanie 22:23, Aleksandra Śliwkę. W następnej akcji z drugiej linii przebił się Bartosz Bednorz, a później stało się to, co opisaliśmy wyżej.

 

Drugi set od startu ewidentnie żarł miejscowym. Po ataku Wilfredo Leona prowadzili 6:3, zaś po akcji Best Middle Blockersa globu, Flavio Gualberto, który złapał Smitha, już 8:4. Kiedy Śliwka zagrał w siatkę, na rozkładzie widniało 10:6. Szli miejscowi po swoje jak nic, lecz w tym momencie zostali powstrzymani i zawróceni.

 

“Trójkolorowi” wygrali pięć piłek z rzędu, czym całkowicie gospodarzy z tanga wybili. Zdenerwowany Andrea Anastasi przerwał to wszystko biorąc czas. Na nic to wszystko się zdało. Bednorz przedarł się przez podwójny blok i wszystko się odwróciło – 11:14!

 

ZAKSA działała w niesamowitym gazie. Bednorzowi i potrójna blokada nie przeszkadzała. Leona udało się łapać, zaś Flavio… raz nawet wylądował jak ryba w sieci. Już pierwszy w tym akcie setbol przepuścił kędzierzynian do wielkiego finału. W ostatniej piłce zablokowany został – ach ta przewrotność losu –  Kamil Semeniuk.

 

Od tej chwili wicemistrz Italii grał już tylko o honor. Drużyna z Perugii wielką jest – bez dwóch zdań – co potwierdziła w następnym rozdaniu. Nasi funkcjonowali już na “luzaku”, więc trochę potasowali składem. Nie zmienia to jednak faktu, że miejscowi dosyć pewnie zwyciężyli do 19.

 

Klasa mistrzów Starego Kontynentu potwierdzona została w czwartym i ostatnim zarazem akcie widowiska. Już w grze na przewagi świetnie spisał się Przemysław Stepień, który znalazł sposób na Herrerę. Następną piłkę dostał Oleg Płotnicki i huknął obok bloku. Wszytko wyjaśnił challenge, ale to było już kompletnie bez znaczenia.

 

Do zobaczenia 20 maja w Turynie!

 

Sir Sicoma Monini Perugia – Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 1:3 (23:25, 18:25, 25:19, 25:27)

 

Sir Sicoma Monini Perugia: Giannelli, Rychlicki, Gualberto, Russo, Leon, Semeniuk, Colaci (libero) / Piccinelli (libero), Herrera, Płotnicki, Mengozzi, Sole, Ropret

 

Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle: Janusz, Kaczmarek, Smith, Paszycki, Śliwka, Bednorz, Shoji (libero) /  Banach (libero), Żaliński, Stępień, Kluth, Staszewski, Huber, Wiltenburg