Trenerskie 48 godzin MKS-u Kluczbork. Odszedł “Sousa”, przybył Socha

Trenerskie 48 godzin MKS-u Kluczbork. Odszedł “Sousa”, przybył Socha

Zwolnić trenera, zatrudnić trenera, to dla sterników trzecioligowego MKS-u Kluczbork chleb powszedni. W przeciągu choćby ostatnich pięciu lat robili to bardzo regularnie. Do wszystkiego doczepił się ich ostatni nabytek, zatrudniony 13 października Piotr Jacek. Tyle, że tym razem to trener wywinął numer i sam zdał sprzęt.

 

We wspomnianym okresie przez korytarze Sportowej 7 przewinęli się: Andrzej Konwiński, Łukasz Ganowicz, Tomasz Kulawik, Andrzej Orzeszek, Dariusz Surmiński, Jan Furlepa, Krzysztof Stodoła, Tomasz Kazimierowicz, no i ten Jacek. Ten ostatni podziękował za współpracę w ostatnią sobotę. Oficjalnie po przegranym 0:1 meczu w Brzegu ze Stalą – nomen-omen – z poprzednim jego klubem.

 

Nie ma to jednak większego znaczenia. Stomil Olsztyn (to oni wycelowali w Jacka) w Fortuna 1. lidze to nie ta półka z winem, co trzecioligowiec z Kluczborka i mimo tego, że sytuacja w tabeli seniorskich jedynek obu klubów jest podobna, to znaczy walczą o utrzymanie, to wiadomo… Kasa misiu, kasa!

 

Działacze biało-niebieskich zebrali się w trybie nagłym i w niespełna 48 godzin po osieroceniu szkoleniowej ławy znaleźli następcę naśladowcy Paulo Sousy. Został nim niejaki Kamil Socha z licencją UEFA PRO (jakby to miało jakiekolwiek znaczenie), a jego dokonania przepięknie wypunktował klubowy serwis, więc nie będziemy odbierać mu chleba.

 

Po owocach ich poznacie. Jacek wielkich wyników nie miał, ale trudno go o to winić. Dostał czas. Zimą przebudował zespól, który wiosną zaczął radzić sobie całkiem nieźle. Zremisował na bardzo trudnym terenie z rezerwami Górnika Zabrze, porozstawiał po kątach Karkonosze Jelena Góra, zaś w Brzegu miał zwyczajnie pecha.

 

Umarł król… Socha pracował będzie do końca sezonu z możliwością przedłużenia kontraktu. I tu postawimy kropkę. Wiadomo o co chodzi.

 

(Pelek)