W Prudniku pojechali memoriał Stanisława Szozdy

W Prudniku pojechali memoriał Stanisława Szozdy

“Cudowne dziecko dwóch pedałów” – ludzie twierdzą, że powiedzonko to miało się odnosić do takich kolarzy, jak Stanisław Szozda i Ryszard Szurkowski… Szczerze? A jakie to ma znaczenie? Obaj byli przecież nie do podrobienia.

 

Pamięć o jednym z naszych najwybitniejszych kolarzy szosowych kultywowana jest do dziś, i to jest najważniejsze. Oczywiście mowa o zmarłym w 2013 roku Stanisławie Szoździe, dwukrotnym wicemistrzu olimpijskim, pięciokrotnym medaliście mistrzostw świata oraz zwycięzcy Wyścigu Pokoju i Tour de Pologne.

 

W Prudniku wiało i lało, a mimo to na starcie IX już Memoriału im. Stanisława Szozdy, stanęło 210 kolarzy z licencjami Polskiego Związku Kolarskiego i ponad 60 zawodników kolarskich szkółek. Trasa liczyła ok. 1600 metrów i prowadziła ulicami miasta.

 

Zatem: Rynek – Zamkowa, plac Zamkowy, Piastowska, plac Wolności, Armii Krajowej, baszta i po ostrym wirażu nazad, zaś liczba okrążeń w zależność od kategorii wyścigu. Wygranych i przegranych na takich imprezach nie ma, a nawet jak są, to i tak liczy się przecież pamięć o Staszku.

 

Dlaczego w Prudniku? W latach 1964–1969 Szozda uczył się w Zespole Szkół Rolniczych w Prudniku i tam po raz pierwszy dosiadł mustanga o nazwie rower. Jego pierwszym klubem był LKS Prudnik, w którym trenował do 1970 roku.

 

W tym memoriałowy kryterium ulicznym mogą ścigać się tylko kolarze z wspomnianymi wyżej licencjami, ale władze miasta czynią działania, żeby dopuścić do rywalizacji także swoich. Kto to widział, żeby gospodarz roweru nie dosiadł i pojechał szlakiem mistrza?!

 

(Szyde)