#YNOSTART. To był piękny pucharowy sen

#YNOSTART. To był piękny pucharowy sen

Już sama możliwość konfrontacji z reprezentantem polskiej ekstraklasy pamiętana będzie w Jełowej przez pokolenia. Stegu Start z Zagłębiem Lubin szans wielkich nie miał, gdyż mieć nie mógł.

 

Nie chodzi nawet o cztery poziomy rozgrywkowe, jakie dzieliły rywali pierwszej rundy Fortuna Pucharu Polski. O pewnej wygranej gości zdecydował… profesjonalizm. Tylko i wyłącznie.

 

Goście do Opola przybyli tak, jak na mecz ligowy o najwyższa stawkę. W kadrze Piotra Stokowca, który przez całe zawody “tańczył” przy bocznej linii, znalazło się 20 zawodników, którzy walczą o mistrzostwo Polski. Żadnej kalkulacji, żadnego mieszania w składzie, żadnych wykrętów i “posiłków” z rezerw.

 

Mecz przy Oleskiej zanim się zaczął, to już się naprawdę skończył. Miedziowym wystarczyły dwa rzuty rożne, żeby zdobyć dwa gole, a zajęło im to raptem 9 minut z ogonkiem. Później jedna drużyna piłkę miała, a druga się temu przyglądała. Jak tylko nadarzyła się okazja, ludzie Tomasza Ciastki  przeszkadzali jak tylko potrafili, zaś każda ich udana interwencja wywoływała owację na trybunach.

 

Idziemy o zakład, że gdyby Tomaszowi Segiethowi jakimś cudem udało się trafić w 32 minucie, fani jełowian zaczęliby futbolową orgię radości, a uściskom i pocałunkom nie byłoby końca. Pewnym jest, że z miejscowości liczącej coś około 2 tys. mieszkańców 1/3 przyjechała we wtorek do stolicy Opolszczyzny, zostawiając swe domostwa na pastwę losu. Jak piłkarskie święto, to święto, jak się bawić, to na całego  – #YNOSTART!

 

Pogromu nie odnotowano. Faworyt wygrał pierwszą połowę 4:0 i to mu wystarczyło, no bo po co więcej, i to też jest pełna “profeska”. PKO Ekstraklasa wszak czeka. Wypracowane i wyklepane gole strzelali dla Lubina – Aleks Ławniczak 5, Mateusz Bartolewski 9 i kapitan, Filip Starzyński 39, 43.

 

(Pelek)