VAR zrobił robotę. Odra przegrała z Lechią, choć wcale nie musiała

VAR zrobił robotę. Odra przegrała z Lechią, choć wcale nie musiała

Odra Opole w Gdańsku łatwego zadania do wykonania nie miała. Lechia to w końcu wicelider Fortuna 1. Ligi i spadkowicz z ekstraklasy, który w tym sezonie zamierza bez zbytnich barażowych komplikacji powrócić do elity. Mecz nad Bałtykiem kończył 25. serię gier zaplecza ekstraklasy.

 

Miejscowi nacierali od samego początku z uporem maniaka, ale tylko w 17 minucie do interwencji zmuszony został Artur Haluch. Golkiper OKS-u wyciągnął się jak struna po uderzeniu z rzutu wolnego Ivana Zhelizki. To jednak opolanie otworzyli meczowy raport zawodów.

 

Po dośrodkowaniu w pole karne grdykę Din Suli poczęstował stopą Abndrei Chindris i w obliczu konsternacji miejscowych fanów, futbolówkę na 11 metrze ustawił Rafał Niziołek. Pomocnik gości nie kombinował i uderzył pewnie w prawy róg bramki Bohdana Sarniawskija, choć ten jego intencję wyczuł.

 

“Lechiści” nadal naciskali, ale długo nie potrafili nic sensownego wykreować. Za to strzał z dystansu Jakuba Szreka godzien był odnotowania, bowiem ukraiński golkiper piąstkował jakby wybił się z trampoliny. W piątej minucie doliczonego czasu pierwszej odsłony na petardę zza szesnastki zdecydował się Rifet Kapić, i weszło przy prawym słupku.

 

Zwiastowało to kłopoty opolan po przerwie, bo co tu dużo prawić, ekipa Szymona Grabowskiego niosła tę ikrę zmian. Już w 7 minucie po zmianie stron biało-zieloni wyklepali defensywę przyjezdnych, a wszystko sfinalizował strzałem po ziemi Tomas Bobcek.

 

Odpowiedź ludzi Adama Noconia przyszła jednak bardzo szybko. W 58 minucie solo-dance pociągnął bezczelnie środkiem pola Jakub Antczak, wyłożył piłkę Suli, a ten bez problemów trafił do siatki. Gola jednak nie było. Specjaliści od VAR dopatrzyli się faulu Niziołka podczas wyprowadzani akcji i kolejne fotokomórkowe zabójstwo na światowym futbolu dostało dokonane.

 

OKS nic sobie z tego nie zrobił i walczył jak równy z równym, zapuszczając się pod pole karne rywala, wykorzystując do tego głównie Borję Galana. Kapela  z Trójmiasta sprawiać zaczęła z biegiem czasu wrażenie w pełni zadowolonej z posiadanych zdobyczy i jakby przygasła w ultra ofensywie.

 

Do końca widowiska sytuacji mrożących krew w żyłach już nie było. Mecz ewidentnie zaczął się sączyć, lecz taki obrót sprawy bardzo gdańszczan zadowalał, bowiem to oni po wtorkowym wieczorze na Polsat Plus Arenie Gdańsk objęliby pozycję lidera tabeli.

 

Na tym się te zawody jednak nie skończyły. W piątej minucie doliczonego czasu gry znów zadziałał VAR i dopatrzył się ręki w polu karnym zawodnika Lechii. Na “wapnie” futbolówkę ustawił Galan i palnął… w poprzeczkę. Chwilę po tym odgwizdano koniec spektaklu.

 

Lechia Gdańsk – Odra Opole 2:1 (1:1)

Bramki: Rifet Kapić 45, Tomáš Bobček 53 – Rafał Niziołek 26 (k)

 

Raport