![](https://opolskiesport.pl/wp-content/uploads/2022/10/2022-10-16-1.jpg)
Beniaminek solidnej próby. Odra w Rzeszowie na tarczy
Trener Piotr Plewnia cały czas poszukuje recepty na “to” ustawienie. Względem ostatnich zawodów z Puszczą Niepołomice doszło aż do czterech zmian w wyjściowej jedenastce.
Między słupkami zadebiutował Artur Haluch, od pierwszej minuty zagrali także Rafał Niziołek, Maciej Urbańczyk i Antoni Klimek. Co ciekawe, Stal Rzeszów swój kolejny mecz rozpoczęła identycznie jak przed tygodniem w Gdyni.
Już w 7 minucie beniaminka postraszył Dawid Czapliński, który bardzo nieprzyjemnie uderzył z ostrego kąta, ale Przemysław Pęksa zasygnalizował, że jest dobrze rozgrzany i obronił, choć nie bez trudu. Gol dla Odry padł 8 minut później, po akcji sam na sam Mateusza Marca, ale nie został uznany, ponieważ nasz pomocnik wcześniej “spalił”.
OKS był w ofensywie. Mateusz Spychała w 19 minucie przymierzył z pola po ziemi i jak to mawiał Jan Ciszewski – kilka “centimetrów” obok prawego słupka. Dobra postawa gości nagrodzona została w 22 minucie. Rękę w polu karnym popełnił Paweł Oleksy, a jedenastkę z niespotykaną siłą spokoju na gola zamienił Niziołek.
Gospodarze odpowiedzieli w minucie 29, akcją, że palce lizać… Na prawej stronie pociągnął Dawid Olejarka i wrzucił w szesnastkę do wbiegającego Łukasza Góry, który z pierwszej piłki fenomenalnie to skończył. W tej części gry jeszcze swoje okazje mieli Urbańczyk i wspomniany już Olejarka, lecz obaj golkiperzy stanęli na wysokości zadania.
Stal wyszła na prowadzenie 6 minut po zmianie stron. Damian Michalik posłał futbolówkę wzdłuż całych zasieków niebiesko-czerwonych, dopadł do niej Andreja Prokić i wpakował do siatki. Od tego momentu rzeszowianie przeszli na tak zwany “futbol cierpliwy”. Nie szarżowali, tylko umiejętnie budowali akcje, pilnując przy okazji zdobyczy.
W grze opolan było sporo niedokładności, przez co trudno im było stworzyć zagrożenie pod bramką rywala. Zawody najogólniej mówiąc – siadły. Kiedy wybijała 69 minuta drugim trafieniem w niedzielę popisał się Prokić. Piłka po kornerze zleciała na 10 metr, a Serb huknął bez namysłu z półwoleja.
Trzy minuty po tym na placu gry zaiskrzyło. Prowadzący widowisko Paweł Pskit wyrzucił z boiska Franciszka Polowca i… miejscowi podwyższyli na 4:1. W 77 minucie karniaka wykorzystał kapitan “Stalowców” Piotr Głowacki i było praktycznie “po herbacie”. Na “wapno” zapracował Patryk Małecki, który w solowej akcji nabił łapę Maksymiliana Tkocza.
Ostatnią bramkową akcję spotkania przeprowadzili zmiennicy – Jakub Szerk i Bartosz Guzdek. Ten ostatni zachował się jak na napastnika przystało i technicznym lobem w okienko pokonał w 87 minucie Pęksę. Już w doliczonym czasie gry drugą żółta kartkę dostał Bartłomiej Poczobut i ludzie Daniel Myśliwca kończyli występ w dziewięciu. 4:2 jednak utrzymali.
(Pelek)