Gradaru pucharowe miłe złego początki

Gradaru pucharowe miłe złego początki

– Nadszedł dzień wielkiego futsalowego święta w Brzegu! – napisał na swojej stronie Gredar Fit-Morning Futsal Brzeg. Wizyta w brzeskiej hali aktualnego mistrza Polski oraz stawka w postaci finału Pucharu Polski w Futsalu, mówiła w zasadzie wszystko. 

 

Mecz zainteresował nawet TVP Sport, którego pas transmisyjny osadził się na parkiecie. Kameralna arena nabita był zatem jak kaczka gryką, a kto się w niej pojawił, nie żałował. Przynajmniej pierwszych 20 minut. Ludzie Romana Smirnova pierwszą połowę zagrali fenomenalnie taktycznie i jeszcze lepiej skutecznie. Ukłuli rywala dwa razy, na początku i na końcu tej odsłony, a schodzących do szatni żegnała burza oklasków.

 

Najpierw po składnej akcji do “pustaka” w minucie trafił Jak Rojek. Bielszczanie wzięli się za odrabianie strat i usiedli na miejscowych. Futsal to jednak nie balet i liczy się to, co w sieci. Wprawdzie Artur Popławski postraszył uderzeniem w słupek, ale chwilę po tym, tak na odprowadzenie do szatni, Damian Makowski kompletnie zmylił golkipera przyjezdnych. Akcję zainicjował nasz bramkarz, Maciej Foltyn i to jemu dać należy asystę.

 

Makowski czuł w środę bluesa. W 22 minucie po indywidualnej akcji minimalnie spudłował. Szkoda. Dosłownie chwilę po tym odpowiedział Paweł Budniak, który stał na bramkowej linii i wepchał piłkę do siatki. “Rekordziści” poczuli krew. 26 minuta była popisem Brazylijczyka Matheusa Ribeiro Ferreiry, który zawinął futbolówkę z narożnika i huknął celnie z lewego podbicia. Po następnej akcji było już 2:3 (chyba Budniak) i Smirnov wziął czas…

 

Nic to nie dało. Przeciwnik był już totalnie rozkręcony i wyluzowany. Nie dość, że w kilka minut odrobił zaległości, wyszedł na prowadzenie, to dalej dłubał w brzeżanach jak przysłowiowy szpak w czereśni. Stało się zatem to, co musiało się stać. Stefan Rakić w 34 i 39 minucie dopełnił dzieła. Obie bramki rozdzielił walczący z poświęceniem Kacper Kędra, który niemalże leżąc złapał na moment kontakt na 3:4. Wynik mógł poprawić jeszcze Makowski, ale to, jak przestrzelił, trzeba zobaczyć w telewizji. Rewanż w Bielsku-Białej 20 kwietnia.

 

(Pelek)