“Gran Derbi” w Nysie. Polonia lepsza od Stali

“Gran Derbi” w Nysie. Polonia lepsza od Stali

Jak na trzecioligowe realia, to mecz grany w piątek po południu, uznać należy za zjawisko. Z naszych ustaleń wynika, że to goście zapragnęli tej zmiany i o nią poprosili, a że regulamin na to pozwala… 

 

Bez względu na wszystkie okoliczności, derby Opolszczyzny w grupie III 3 ligi pomiędzy Polonią Nysa a Stalą Brzeg, zapowiadały się bardzo ekscytująco. Chociażby z dwóch powodów.

 

Stal dopiero przed tygodniem przypomniała sobie jak wygrywa się mecze po bessie, która ciągnęła się u niej od… pierwszej kolejki. Polonia była regularnie chwalona za swoje występy. Tyle, że ostatnie cztery spotkania grała u siebie, a dorobek czterech punktów w nich pozyskanych, wzbudzał tylko jedno – uczucie niedosytu.

 

Przez pierwsze minuty obie ekipy jedynie obwąchiwały się nawzajem, ale przełom nastąpił bardzo szybko. Już 8 w minucie, po akcji na skrzydle, do piłki doszedł Dominik Sikora i uderzył z okolicy pola karnego. Weszło!

 

Spotkanie dalej było wyrównane. Do lotów w kosmos nie porywało, ale najważniejsze są przecież gole. Ten drugi padł zaledwie 10 minut później. – Takie drobne pytanie? Czy aby nie za dużo tych bramek tracimy przez rzuty karne? – natychmiast zareagował jeden z facebook-owych fanów Polonii, po tym, jak Luka Redek zagrał w polu karnym ręką. 

 

Z jedenastu metrów nie pomylił się Dominik Bronisławski i wszystko zaczęło się od nowa. W tej części gry godne odnotowania były jeszcze niezłe próby Michała Zimona oraz Igora Maruszczaka, ale dał sobie z nimi radę Miłosz Jaskuła. Kopnęli się zatem po razie i zeszli do szatni.

 

Zanim padła następna bramka, na placu boju oglądaliśmy typowe przeciąganie liny. Fajerwerków nie było i zwalmy to na niepisane prawdo derbów. To nie był mecz z “naparzanką” po ryjach, a umiejętne dążenie do uzyskania nad rywalem przewagi, choćby tej minimalnej, by nie powiedzieć – psychologicznej.

 

Składna akcja beniaminka w 60 minucie zakończona trafieniem z bliska Macieja Pisuli tym właśnie była. Ostatnim wykładowcą, czyli podającym, był dobrze w piąteczek dysponowany Zimon. Miejscowi objęli wymarzone prowadzenie i głęboko zakopali skarb. Za nim to jednak nastąpiło, rajd przez 3/4 boiska urządził sobie Sikora, ale umęczony wsadził tylko w boczną siatkę.

 

Przyjezdni przez 30 minut głowili się, jak rozpracować dobrze zorganizowane zasieki gospodarzy. Łeb od tego potrafi naprawdę nieźle spuchnąć, ponieważ stan zawodów przy Sudeckiej już się nie zmienił. Goście jakby stracili pomysł na klarowną ofensywną akcję. Do tego świetnie przestrzeni między słupkami pilnował i futbolówkę chwytał Dariusz Szczerbal.

 

Wygrana ludzi Łukasza Czajki spowodowała, że dopóki nie odbędą się następne mecze tej kolejki, “Poloniści’ stoją drugą (po Odrze Opole), piłkarską siłą Opolszczyzny. Jest też lokalny prestiż, już nie do zmierzenia, ale kto by tam teraz w Nysie się nad tym rozwodził?

 

(Pelek)