Indykpol zaimponował w Hali Azoty. ZAKSA tylko z punkcikiem

Indykpol zaimponował w Hali Azoty. ZAKSA tylko z punkcikiem

W pierwszym secie starcia z Indykpolem AZS Olsztyn, Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle dosyć szybko ułożyła sobie klocki.

 

Goście głównie za sprawą Karola Butryna próbowali niwelować różnice punktowe. Gospodarze jednak co jakiś czas przypominali o pięciu “oczkach” przewagi, a w końcówce zdecydowanie podkręcili tempo. Wracający na ligowe parkiety Łukasz Kaczmarek oraz powtarzalny Aleksander Śliwka rozbili rywali, choć akurat ostatniego załatwił kolegom skutecznym atakiem Wojciech Żaliński.

 

Akademicy indycze pazury pokazali w akcie drugim, w którym ani na moment nie dali oznak wymiękania przed mistrzem Polski. Obie ekipy opukiwały się więc regularnie nad siatką i tak dociągnęły do stanu po 19. Później nastąpił (pierwszy) najlepszy okres w wykonaniu chłopaków Javiera Webera, którzy nie jednego wprowadzili w pełną konstatację. Szczególnie Szymon Jakubiszak. Przyjmujący Indykpolu zdobył dwa ostatnie punkty, na deser blokując Śliwkę. Ulala!

 

Oj, strasznie to trójkolorowych wzburzyło. W trzecim rozdaniu prowadzili już 21:9, lecz ci ambitni przybysze ze stolicy Warmii i Mazur mimo tego, że zbierali okrutne baty, zdołali wyciągnąć wynik na przyzwoite 18:25. Stuprocentowa skuteczność ataków Dmytro Paszyckiego swoje jednak zrobiła.

 

Czwarta partia musiała być ostatnią. ZAKSA na jakiekolwiek punktowe zguby nie mogła sobie pozwolić. Szybko przejęła kontrolę nad przebiegiem tego seta, a i tak przyzwoitość nakazywała dmuchać na zimne. Rywal potrafił już  tego wieczora naprawdę zaskakiwać. Uderz w stół!

 

Gospodarze konsekwentnie maszerowali do przodu, mieli już 16:10 i… bum! Po asie serwisowym wspomnianego na początku Butryna wszystko oddali. Czyżby DejaVu z “dwójeczki”? Niestety. Nastąpiła więc obustronna wymiana ciosów, a że natrafiła kosa na kamień, skończyło się grą na przewagi. Ten Butryn maił naprawdę w sobotę “dzień konia”. Zanim zapaliło się 2:2, najpierw huknął z ataku, by chwilę po tym nabić Kaczmarka. To się porobiło w Hali Azoty…

 

Złoty set znów stał MVP Butrynem, choć w dobrym momencie zagrywką zapunktował opisywany już tutaj Jakubiszak, czym wyprowadził swoich na 6:3. Naprawdę zrobiło się ciepło, a wręcz gorąco, kiedy na zagrywce pomylił się Śliwka. Wcześniej dwa asy z rzędu posłał Robbert Andringa(!) i olsztynianie uciekli na 12:6. ZAKSA wyciągnęła ile mogła, lecz i tie-break poszedł na straty.

 

– Nigdy nie skreślaj Zielonej Armii, nawet jak jej nie idzie – napisał na swojej stronie na Facebooku Indykpol. To chyba najlepsza pointa tego, co wyprawiała w kędzierzyńskich okolicznościach przyrody waleczna ekipa z Olsztyna. Jej mecz oglądało między innymi trzech fanów, którzy zaryzykowali podróż na przeciwległy koniec Polski. Długo tej wyprawy nie zapomną.

 

Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Indykpol AZS Olsztyn 2:3 (25:17, 22:25, 25:18, 25:27, 12:15)

->RAPORT