Lokomotywa rozjechała ZAKSĘ

Lokomotywa rozjechała ZAKSĘ

Pierwszy set w dalekim i mroźnym Nowosybirsku był jak najbardziej do zapomnienia. Siatkarze ZAKSY Kędzierzyn-Koźle przeszli obok niego go bokiem i zasłużenie polegli do osiemnastu. Nie znaczy to wcale, że miejscowy Locomotiv zwyciężył tylko dlatego. Rosjanie są po prostu w dobrej formie i mistrz Europy okazał się im zupełnie nie straszny.

 

– Kolosalne zmiany w zespole, nowy trener, prezes… I covid. Skupmy się na jednym celu. Te wojaże są w tym sezonie dla stabilnych i bogatych. Darujmy sobie jakieś globalne mrzonki i pilnujmy podwórka! Skra, Resovia rosną z formą, Jastrzębie robi swoje, Zawiercie zawsze groźne a my bajamy o pucharach! – zawrzała dyskusja na klubowym forum. Dodajmy – bardzo merytorycznym. Gwoli ścisłości, to mecz ten miał się odbyć w kędzierzyńskiej hali, ale sprawy pandemiczne nękające naszą ekipę wymusiły taki ruch. Czy wszystko w sobotni meczu było złe?

 

Na pewno nie należał do nich set nr 2, w którym opolanie doprowadzili do remisu. Udało się na styku – 25:23, a ostatnia jego piłka została oddana challenge-owi, lecz zbita przez Johna Parrina, wylądowała wyraźnie na aucie. To był tylko miły przebłysk złego końca. Następne podejście było dla gości jeszcze bardziej upokarzające. Przegrali do siedemnastu. Wprawdzie do połowy seta nawiązywali walkę, ale kiedy zdobyli 11 punkt, ruska lokomotywa odjechała im razem z peronem.

 

Podobnie rzecz miała się  w czwartym i jak się okazało – ostatnim secie przełożonego spotkania. Chłopaki Gheorghe Cretu przerżnęli w samej końcówce, gdyż 18:20 można było jeszcze wyciągnąć. Ostatecznie oddali go do dwudziestu i wrócą do Polski bez punktu. – Trochę jak nie ZAKSA, ale nic dziwnego. Po tak długiej izolacji i po jednym meczu ze słabym przeciwnikiem nie było tak źle jednak ważne, że nadal jest szansa – kolejny cytat z “Fejsa” klubu, to najlepsze pointa tego występu.