MKS i Stal rozegrały przedwczesny finał wojewódzkiego Pucharu Polski

MKS i Stal rozegrały przedwczesny finał wojewódzkiego Pucharu Polski

W pierwszej połowie pucharowego starcia trzecioligowców, na Stadionie Miejskim w Kluczborku hulał wiatr, siorpał deszcz i do domu oraz do szybkiego zakończenia zawodów o w miarę normalnym czasie, wydawało się być bardzo daleko. Zawodnicy MKS-u i Stali Brzeg walczyli i owszem, ale z futbolową atrakcją niewiele to miało wspólnego.

 

Kiedy zdawać się mogło, że pierwsza część gry niewiele już wniesie i pójdzie do zapomnienia, w 41 minucie na strzał z dystansu i okolic pola karnego zdecydował się wypożyczony z Polonii Bytom Łukasz Piontek. Stojący między słupkami Jan Szpaderski chyba troszeczkę spóźnił się z interwencją i weszło.

 

Jeszcze przed gwizdkiem na przerwę w polu karnym zderzyli się Adrian Błaszkiewicz i Jakub Czajkowski. Bardziej poturbowany został kapitan brzeżan, jednak to MKS-iacy dostali rzut karny. To była pierwsza z licznych kontrowersji, jakie swoimi sędziowskimi decyzjami wywoływał w sobotę Maciej Krzyżowski. Marcin Przybylski z jedenastu metrów zrobił co trzeba i tak się te męczące oko piłkarskie tryby na razie skończyły.

 

Prawdziwe “meczycho” zawitało na wyludniony trochę kluczborski obiekt po przerwie. Do 70 minuty oglądaliśmy najlepszy w całym spotkaniu okres gry podopiecznych Tomasza Chatkiewicza. Tylko dzięki znakomitym interwencjom następnego w ekipie Kamila Rakoczego, ex-Polonisty, Dominika Brzozowskiego, on i jego koledzy dalej wieźli remis.

 

Golkiper przyjezdnych nie skapitulował przy próbach Bartosza Włodarczyka, Dominika Lewandowskiego i przy znakomicie wykonanym wolnym przez Kamila Nykla. Po solowej i przebojowej akcji Marko Zawady na prawej stronie był już jednak bez szans. Wtedy do akcji wkroczył “sprawiedliwy ” zawodów. Pretensje do opolskiego arbitra mieli w zasadzie wszyscy i krzyczałyby nawet drzewa, gdyby umiały przemówić.

 

Krzyżowski kartkował tak intensywne, że oprócz Rakoczego, który rzucił – wypaczacie wynik meczu! -“żółtko” zobaczył lada moment i trener gospodarzy Chatkiewicz. W 69 minucie sędzia podjął jak się okazało kluczową dla losów meczu decyzję.

 

Za rzekomą próbę opóźniania gry władował drugie żółte napomnienie Przybylskiemu, który mógł udać się pod prysznic . – Tu się nie ma co denerwować, tu trzeba się tylko śmiać – skomentował opuszczając plac gry filar kluczborczan. Grająca w przewadze Stal przycisnęła i dopięła swego.

 

Po ładnym wyklepaniu defensywy, w 82 minucie ostatni z woleja tuż przy prawym słupku walnął nie do obrony Damian Celuch i można było sposobić się do dogrywki. Tę lepiej znieśli brzeżanie, a ostateczny cios trochę umęczonym już biało-niebieskim, zdał po kapitalnej indywidualnej szarży, 120 sekund przed końcowym gwizdkiem, Dominik Bronisławski.

 

“Stalowcy” wygrali 1/4 wojewódzkiego pucharu, ale tak naprawdę… – Nie czarujmy się, dziś graliśmy finał tych rozgrywek. Szkoda tylko, że nie wszyscy udźwignęli rangę tego spotkania – skomentował wydarzenie dyrektor MKS-u, Wojciech Smolnik.

 

W półfinale Stal zamierzy się ze zwycięskim pary Stegu Start Jełowa – LZS Starowice, zaś MKS, cóż. Puchary nigdy nie stały specjalnością tego zakładu i tak na razie musi pozostać.

 

MKS Kluczbork – Stal Brzeg 2:2 (1:1), pd. 2:3

Bramki: Piontek 41, Celuch 82, Bronisławski 118 – Przybylski 45 (karny), Zawada 61

 

MKS Kluczbork – Stal Brzeg