Odra na Arce popłynęła

Odra na Arce popłynęła

Kto wie, jak skończyłyby się wojaże Odry Opole w Trójmieście, gdyby w pierwszej groźnej sytuacji meczu, Mateusz Marzec zamiast w światło bramki, nie trafił w słupek. O tym, że niebiesko-czerwoni są w tym sezonie nieprzewidywalni pisaliśmy, a wynik z Gdyni tylko to potwierdza.

 

Po dwóch zwycięstwach nasz pierwszoligowiec przegrał gładko z Arką, a opisywana na wstępie akcja, była niestety jedyną do zdobycia gola. Tak naprawdę OKS dał rozmontować się w 120 sekund. Pomiędzy 33 a 35 minutą padły bowiem dwie bramki dla gospodarzy, które wyznaczyły trasę sobotnich zawodów.

 

Najpierw gdynianie za sprawą Huberta Adamczyka skutecznie wykorzystali jedenastkę za faul w polu karnym Mateusza Maćkowiaka, by zaraz po wznowieniu od środka przejąć futbolówkę i po kapitalnym uderzeniu Martina Dobrotki podwyższyć na 2:0.

 

Kiedy Słowak w 51 minucie dorzucił jeszcze jedno trafienie, praktycznie można było spotkanie skończyć. Gdyby gospodarze mieli lepiej zestrojoną muszkę ze szczerbinką oraz dzięki niezłej postawie między słupkami Mateusza Kuchty, opolanie mogli przywieźć na Oleską jeszcze cięższy wór strat.

 

 

Fot. opolskienews.pl