Oliwa zawsze sprawiedliwa! Odra wygrała w Gdyni

Oliwa zawsze sprawiedliwa! Odra wygrała w Gdyni

– Podopieczni Ryszarda Tarasiewicza posiadają optyczną przewagę, prowadzą grę i stwarzają okazje, jednak wciąż brakuje tych stuprocentowych, które mogłyby zamienić się w bramki – tak w telegraficznym skrócie pierwszą połowie meczu Arka Gdynia – Odra Opole, podsumował serwis klubu z Trójmiasta.

 

Ekipa Piotra Plewni umiejętnie zagęszczała środek, stąd próby “Arkowców” sprowadzały się jedynie do uderzeń z dystansu i stałych fragmentów. Najbliżej był w 14 minucie Hubert Adamczyk, który pomylił się dosłownie o centymetry.

 

Ponadto gra opolan mogła się podobać. Wyprowadzali oni bardzo ciekawe i klarowne dla widza kontry, z których dwie o mało nie zakończyły się golem. W 16 minucie ładnie uderzył Konrad Nowak i Kacper Krzepisz z trudem wypluł futbolówkę na róg. Trzy minuty przed końcem tej odsłony Dawid Czapliński frunął jak prawdziwa czapla, ale nie sięgnął piłeczki głową, lądując prawie że w bramce.

 

Zaraz po wznowieniu gry Odra dostała bardzo poważne ostrzeżenie. Idealną piłkę od Adamczyka dostał Karol Czubak, który trafił w boczną siatkę. Sto procent to było! Niebiesko-czerwonych to w niczym nie zdeprymowało. Pięć minut po tym instynktownie pod poprzeczkę huknął z 25 metrów Maksymilian Tkocz, a po wznowieniu gry z kornera, głową w to samo miejsce przymierzył Łukasz Kędziora.

 

W obu przypadkach na posterunku był Krzepisz, który zaczynał wyrastać na pierwszoplanową postać spotkania i ostatniego ratownika miejscowych. Zanim padła bramka dla OKS-u, Krzepisz obronił jeszcze karniaka oraz fenomenalne uderzenie w okienko Jakuba Szreka – w minucie 64.

 

W 55 minucie po faulu – właśnie na Szreku – do egzekucji z 11 metrów poszedł Maciej Urbańczyk, ale golkiper gospodarzy wyczuł jego intencję. W 65 minucie nie dał już rady i skapitulował, choć piłkę po tej główce miał na rękach. Do laboratoryjnego dośrodkowania wprowadzonego na plac Macieja Makuszewskiego idealnie złożył się Mateusz Kamiński i zasłużone prowadzenie w Gdyni stało się faktem.

 

Arka ruszyła. Opole tylko 5 minut cieszyło się z wyjazdowego prowadzenia. Akcję na wyrównanie przeprowadził Adamczyk, który przebił się przez Kędziorę i huknął z bliska nie do obrony. “Tarasie” poczuli woń krwi i zaczęli niemiłosiernie naszych dociskać. W 81 minucie Janusz Gol palnął w słupek, kilka chwil wcześniej udanym wybiegiem interweniował Dominik Kalinowski. Oblężenie opolskiej świątyni miało się w najlepsze, tymczasem…

 

W 93 minucie na prawicy powalczył Mateusz Spychała i wycofał piłkę do nadbiegającego Michala Kleca. Słowak bez zastanowienia, ale z milimetrową precyzją, posłał piłę na długi róg, ta otarła się o kępkę mocującą słupek i w opolskich domach naczynia spadły ze stołów. Remis w Gdyni byłby jednym z większych nieprawości w dziejach opolskiego futbolu i całe szczęście, że sprawiedliwości stało się zadość.

 

(Pelek)