Remis Odry jak porażka

Remis Odry jak porażka

– Nie schodzić że zwycięskiej ścieżki. Odra znajduje się na fali, ale rywal z Dolnego Śląska także w ostatnich 2 meczach zgarnął komplet punktów. Zapowiada się zażarta walka o punkty – tak środowe starcie z Górnikiem Polkowice rekomendował Twitter OKS-u.

 

Do żarcia się w tym spotkaniu generalnie sporo brakowało. Jedna spina pod koniec meczu była, i owszem, ale szybko zażegnana przez arbitra. Bardzo niewiele za to brakowało, żeby trzecia wygrana z rzędu stała się dla gospodarzy faktem.

 

Snuła się więc piła przy Oleskiej 51, zanim w polu karnym nie został powalony Dawid Czapliński. Sprawiedliwość za faul na koledze wykonał z jedenastu metrów w profesorskim stylu Tomas Mikinić i od 18 minuty gospodarze wyszli na przód.

 

Nasi na pełną pulę chrapkę w środę mieli. W końcu przyjechał rywal, który walczy o utrzymanie. Dokładnie po kwadransie, jeszcze przed faulem na “Czapli” przyczepność rękawic Jakuba Szymańskiego sprawdził Maciej Wróbel. Jeśli zamkniemy 45 minut na tych dwóch epizodach, to nasz kochany czytelnik niewiele straci.

 

Podopieczni Piotra Plewni powinni zamknąć zawody w odsłonie numer dwa, i to kilka razy. Piotr Żemło, młody Antek Klimek, czy ponownie jeszcze młodszy, wspomniany już Wróbel oraz Konrad Nowak, w sytuacjach tak zwanych “oko w oko”, nie dali rady trafić do siatki po raz drugi. Faktem jest, że Szymański wiedział po co stoi między słupkami.

 

I w tym momencie do naszej opowieści wchodzi stare piłkarskie porzekadło: Nie dasz? Dostaniesz! Niewykorzystane sytuacje zemściły się, kiedy widownia zbierała już gazety z siedzisk. W doliczonym czasie gry w podbramkowym zamieszaniu pod poprzeczkę przymierzył Mateusz Piątkowski i pianka z ciasteczka spadła.

 

Weryfikacja VAR niosła jeszcze jakąś nadzieję, ale 1:1 się ostało. Na pocieszenie dorzucimy, że niebiesko-czerwoni dalej ciągną serię, ale już meczów bez porażki.

 

(Pelek)