Siatkarskie El Clásico dla ZAKSY! Pięć setów, by ograć Jastrzębskiego

Siatkarskie El Clásico dla ZAKSY! Pięć setów, by ograć Jastrzębskiego

To miał być sprawdzian prawdziwych możliwości Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle w tym sezonie. No, bo gdzie i jak można zweryfikować swoją formę, jak nie w starciu z Jastrzębskim Węgiel, i to jeszcze na jego terenie?

 

Różne o ZAKSIE słuchy chodziły, ale w niedzielne popołudnie trójkolorowi ucięli wszelkie spekulacje i pokazali czarno na białym, że tytuł mistrzów Polski wywalczony przed rokiem będzie broniony i jest do obrony. Jeszcze jak się ma w zanadrzu takie perełki jak Bartłomiej Kluth, który wyrasta na największe objawienie Plus Ligi, to klękajcie narody!

 

Jastrzębski hit rozpoczął się w wykonaniu naszych z wysokiego “C”. Doskonale funkcjonował blok, bardzo dobrze dysponowany był Aleksander Śliwka. Kluth już wtedy inklinował na bohatera spotkania. Kiedy zatrzymał Trevora Clevenota, nasi już prowadzenia nie oddali. Dmytro Paszycki też potrafił kiedy trzeba pokazać rywalowi znak “Stop” na siatce, zaś dzieła zniszczenia startowej partii 25:20, dopełnił oczywiście Kluth.

 

Początek drugiego seta był niezwykle wyrównany. Lider tabeli odjechał przy 12 punkcie i głównie za sprawą wszechstronnego Stevena Boyera wypracował kilka piłek przewagi. Atak Śliwki zniwelował to na szczęście do 16:15. Później znów przycisnął Jastrzębski i już w tym wyścigu był nie do zatrzymania. Blok Clevenota załatwił sprawę na 25:19.

 

Ferajna Marcelo Mendeza poszła za ciosem i w trzecim akcie nie dała gościom ani razu prowadzić. Seria czterech z rzędu punktów “Kozłów” doprowadziła do remisu po 14, lecz na ten czas to było wszystko. Tomas Sammelvuo brał już drugą przerwę, lecz bez widocznego efektu na parkiecie. Kiedy na tablicy świeciło 23:20, Jakub Macyra powstrzymał Olka, a na 2:1 wyprowadził swoich kolegów Tomasz Fornal.

 

Dla Opolan rozpoczęła się walka o być albo nie być w tym meczu. Set czwarty stał zatem czymś na kształt huśtawki. Najpierw 2-3 punktowej przewagi pilnował Kędzierzyn, ale napięcie rosło…  Gospodarze doprowadzili do remisu 14:14 i znów odjechał im peron. Po zbiciu Adriana Staszewskiego na 18:14 wydawało się, że już pójdzie, i poszło, tyle że jak po grudzie. Gdyby w ostatniej piłce na podaniu nie pomylił się Dawid Dryja, diabli wiedzą co byłoby dalej.

 

Można było zatem odetchnąć z ulgą, ale i wziąć głęboki oddech przed tie-breakiem. Zaczęło się dobrze. As serwisowy Paszyckiego na 3:1 na pewno pobudził morale zespołu, gdyż jastrzębianie już do końca spotkania mogli zapomnieć jak to jest być z przodu. “Dogrywka” poprowadzona została z pełnym czuciem “siaty”. Ostatniego, a w zasadzie przedostatniego, wywalczył dla naszych – tak tak – MVP Kluth. Całość zakończył błąd Eemi Tervaporttiego, gdyż tak w tym spektaklu musiało być pisane.

 

Jastrzębski Węgiel – Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 2:3 (20:25, 25:19, 25:21, 11:15)

->RAPORT