Stal bez niczego. Derbowy nokaut MKS-u

Stal bez niczego. Derbowy nokaut MKS-u

No i mają problem w Brzegu. Trzecia porażka z rzędu, i to jeszcze prestiżowa, bo derbowa, no i te rozmiary, i znów do “jaja”. Czy w Stali wytrzymają to ciśnienie? Pokażą to już z pewnością najbliższe godziny. Przynajmniej powinny.

 

MKS Kluczbork na brzeskim stadionie niepodzielnie rządził i dzielił. – W pierwszej połowie na boisku zdecydowanie dominował MKS – nie owijał w bawełnę serwis gospodarzy. Już w 22 minucie miejscowych uratował słupek po dobitce Marcina Przybylskiego. Wiszący nad brzeżanami wór z golami rozwiązał się 7 minut później.

 

Uderzenie Dominika Lewandowskiego Miłosz Jaskuła odbił, lecz wobec poprawki głową Kacpra Jóźwickiego był już bezradny. Malutki “Lewy” grał w sobotę bardzo ożywcze zawody. W 42 minucie idealnie dograł do lidera Przybylskiego, a ten z 8 metrów załatwił sprawę. Tak skończyła się ta połówka, czyli zasłużonym prowadzeniem ferajny Tomasza Chatkiewicza.

 

Kiedy w 51 minucie – oczywiście prof. Przybylski – wykorzystał dobre dogranie Bartosza Włodarczyka, nikt z miejscowych nie wierzył już w powstrzymanie tego kataklizmu. Ekipa Marcina Nowackiego, dyrygowana tym razem on-line, oprócz chęci wydobycia się z tego szamba i zalążków jakichś akcji, sprawiała wrażenie całkowicie pogodzonej z losem.

 

Dzieła zniszczenia 5 minut przed końcem zawodów dokonał Adrian Błaszkiewicz. Podającym z rogu był – nomen-omen – brzeski nabytek MKS-u, Mateusz Dychus i można było zwijać majdan do autokaru. Facebook Stali relację z derbów Opolszczyzny przerwał przy stanie 0:2. Czyżby coś było na rzeczy?

 

(Pelek)