The Winner Is… Tomasz Chatkiewicz!

The Winner Is… Tomasz Chatkiewicz!

Wiecie kiedy MKS Kluczbork wygrał po raz ostatni dwa mecze z rzędu? Smażyliście wtedy kości pewnie nad polskim Bałtykiem. Było to dokładnie 14 i 18 sierpnia ubiegłego roku i trzeba było “spadochroniarza”, żeby znów coś zaskoczyło.

 

Jeśli napiszemy, że głupi ma zawsze szczęście, to absolutnie nie chcemy obrazić działaczy ze Sportowej 7, ale coś na rzeczy jest i do tego za chwilę wrócimy. Łowca cudów i kandydat na trenera ostatniej pięciolatki w Stobrawie nazywa się Tomasz Chatkiewicz.

 

Po dywersji przeprowadzonej na kluczborskiej drużynie przez niejakiego Sochę Kamila, lat 51 (pisaliśmy o tym w tym miejscu), jego zastępca (lat 41) w ostatnią sobotę i teraz w środę, zlał pałkę byłym klubowym kolegom po fachu – Łukaszowi Ganowiczowi i samemu Janowi Furlepie.

 

W obu meczach biało-niebiescy gola nawet nie stracili. Najpierw skromnie, ale skutecznie wygrali 1:0 na wyjeździe z Gwarkiem Tarnowskie Góry, a teraz rozgromili 4:0 i tak już pogrążony w żałobie Pniówek Pawłowice Śląskie. Oczy przecierać to mało!

 

Trener Chatkiewicz, czyli popularny “Chatek”, wyznaczony został niejako z braku laku na tego pierwszego po Bogu i pewnie zarząd MKS-u już przebierał w “cefałkach” kolejnych kandydatów. Zmienić tam trenera to jak przysłowiowe skarpetki i też tu już kiedyś wyliczaliśmy, ile tego było.

 

Okazało się, że awaryjny wybór był po prostu najlepszy i sprawdziło się stare porzekadło, że pod latarnią jest najciemniej. Póki co klubowa władza oficjalnie na Chatkiewicza nie postawiła i brak jest komunikatu, że pociągnie to do końca sezonu.

 

Rywale w walce o utrzymanie też nie zamierzają wywieszać białej flagi i kluczborczanie w tabeli dalej wiszą pod kreską. Może wywiesić ją “wierchuszka” MKS-u, jeżeli znów postawi na coaching wynalazków, kiedy prawdziwy skarb jest tuż za ścianą.

 

(Pelek)