Tym razem bez naparzania. Ślęza i MKS obdarowały się tylko jednym golem

Tym razem bez naparzania. Ślęza i MKS obdarowały się tylko jednym golem

W ostatnich dwóch meczach MKS-u Kluczbork ze Ślęzą Wrocław padło… 16 goli. Po niesamowitych “hokejowych” widowiskach, ostatnie boje wygrał MKS (5:4 i 4:3). Nie dziwota, że na kolejne starcie obu drużyn, można było tylko zacierać ręce.  

 

Tym razem w Kłokoczyczach aż takich szaleństw nie odnotowano. Obie ekipy jakby pamiętały poprzednie harce, więc podeszły do siebie z daleko idącą ostrożnością. Jedni wybijali z rytmu drugich, więc czyściutkich okazji do walenia rywala w czambuł, brakowało.

 

Gospodarze jakby bardziej znajdowali się pod grą, ale to MKS-acy odważnie skontrowali, i to oni wyszli na prowadzenie. W 27 minucie pociągnął w swoim stylu Dominik Lewandowski i piętą uruchomił Marcina Przybylskiego, który pewnie trafił już z pola karnego.

 

Kapitan kluczborskiej jedenastki 10 minut później stanął oko w oko z Sebastianem Sobolewskim, lecz zwlekał z decyzją i skończyło się na oblizaniu ust. Po zmianie stron wrocławianie przycisnęli i już bez żadnych wątpliwości dociskali przyjezdnych. Efektem tego była główka Pawła Wojciechowskiego, który tak właśnie zakończył wrzutkę z prawej strony w minucie 67.

 

O punktowym podziale łupów mogła przesądzić “piłka meczowa”, którą tuż przed końcem dostał Dawid Rachel. Grający dobre spotkanie “Lewy” przymierzył z dystansu, a futbolówkę Sobolewski “wypluł” przed siebie. Zmiennik w talii Łukasza Ganowicza nie potrafił skierować jej jednak do puściutkiej bramki, nad leżącym już golkiperem Ślęzy.

 

Po 11. kolejce w grupie III 3 ligi “Duma Kluczborka” plasuje się na miejscu 6. Strata do prowadzącego w tabeli Rekordu Bielsko-Biała wynosi już 11 punktów.

 

Ślęza Wrocław – MKS Kluczbork 1:1 (0:1)

Bramki: Paweł Wojciechowski 67 – Marcin Przybylski 37