W “okręgówce” korekta liderów. Wykolejeni na TORZE i “gdzie dwóch się bije”

W “okręgówce” korekta liderów. Wykolejeni na TORZE i “gdzie dwóch się bije”

Do istotnych zmian doszło wskutek rozstrzygnięć 7. kolejki opolskiej klasy okręgowej. Chodzi o zmianę przodowników w obu grupach oraz o to, że w tych rozgrywkach pozostały już tylko dwie niepokonane ekipy. Po jednej na północy i na południu.

 

Grupa I

 

Pierwszej w tym sezonie porażki doznał spadkowicz i lider “dywizji” – Stegu Start Jełowa. W Dobrzeniu Wielkim załoga Tomasza Ciastki szła po kolejne z rzędu zwycięstwo, gdyż już w 23 minucie Michała Walatka główką na krótki słupek pokonał będący cały czas w snajperskim gazie Patryk Wojtasik.

 

Zapędy gości ostudził golem do szatni Patryk Zakrzewski i zabawa zaczęła się niejako od nowa. Przełomowym momentem widowiska była czerwona kartka, którą prowadzący zawody Leszek Bednarz, ukarał Macieja Sokołowskiego, który ratował cztery litery powalając szarżującego Błażeja Romanowskiego.

 

Miejscowi dostali ponad 30 minut na skorzystanie z liczebnej przewagi. Okazji mieli bez liku, ale zadanie wykonali, choć… 60 sekund przed zakończeniem regulaminowego czasu gry. Po rzucie rożnym do siatki rywala wsadził Mateusz Passon z drużyny juniorów i ziściło się hasło “bić lidera”.

 

 

Z potknięcia jełowian momentalnie skorzystał depczący mu po piętach LZS Starościn, dostał przeciwnika, który przed tygodniem poległ w Jełowej 0:8. Faworytem sobotniego starcia z Unią Kolonowskie byli bezdyskusyjnie goście, ale w piłce nie ma pewniaków i pretendent do awansu niepomiernie się na wyjeździe męczył.

 

Wicelider zwyciężył, lecz tylko w najniższych rozmiarach. Do sprawienia niebywałej niespodzianki, jakim byłby z pewnością bezbramkowy remis, miejscowym zabrakło sześciu minut. Przedostatnią w tabeli Unię “złotym golem” pogrążył doświadczony Tomasz Jaworski i grupa Tomasza Kamińskiego mogła wspiąć się na szczyt klasyfikacji.

 

 

Z ostatniej serii gier odnotować należy jeszcze kolejne “na piątkę” zwycięstwo LZS-u Skorogoszcz i następną, piątą już w tym sezonie porażkę LZS-u Mechnice. Drużyna Krzysztofa Niedowroka nie potrafi jakoś złapać rytmu ze znakomitej końcówki przedniej kampanii, zakończonej udziałem w barażach, ale liga jeszcze długa i szeroka.

 

Wyniki, tabela, strzelcy

 

Grupa II

 

Niekwestionowanym hitem w grupie południowej jawiło się starcie pierwszego z drugim i niepokonanego z niepokonanym, to znaczy Polonii Prószków-Przysiecz z GKS-em Głuchołazy. Trzeba dodać, że oba zespoły od początku rozgrywek nie straciły także punktu, a to, że Polonia stała na pierwszym, decydowała lepsza różnica bramek.

 

Więcej sytuacji w pierwszej połowie stworzyli goście, jednak to gospodarze otworzyli wynik. W 20 minucie z rzutu karnego nie pomylił się Krzysztof Jakwert i tak zostało do zmiany stron.

 

 

O drugiej połowie “Poloniści” powinni długo rozprawiać. Rewelacyjny beniaminek przyjąć musiał trzy gole, choć  trochę rywalowi pomógł. W 60 minucie za drugie “żółtko” czerwony dywan rozłożył przed GKS-em Michał Sadyk. Chwilę po tym stan zawodów zrównał Szymon Drogosz, a rezultat pomiędzy 70 a 73 minutą pozamiatał dubletem Maciej Bajor. Miasto lidera nazywa się od soboty – Głuchołazy.

 

 

Dotarliśmy do tytułowego “gdzie dwóch się bije”. Z pewnością ludzie Jana Śnieżka byliby najbardziej zadowoleni z prószkowskiego remisu. Strata do obu byłaby mniejsza, choć i tak nie mogą narzekać. Z początkowego falstartu spadkowicza z 4 ligi pozostały już tylko wspomnienia. Strata dalej jest, ale już tylko do jednej kapeli, strata jednego w zasadzie meczu.

 

Ich wyjazdowe spotkanie praktycznie skończyło się już w pierwszej połowie. Polonia Głubczyce wbiła LKS-owi Goświnowice 5 goli, żadnego nie straciła i na totalnym luzaku mogła to sobie dograć. Z pewnością burę za dwubramkową stratę w końcówce przyjezdni zebrali, bo to przecież LKS wygrał drugą część spektaklu, lecz awans na drugie miejsce w układance, całkowicie ukoi nerwy.

 

 

Całą wojenkę na górze obserwują Czarni Otmuchów i nie tracą dystansu do podium. Wcale tak jednak być nie musiało. Mąż opatrznościowy zespołu Wojciech Ilasz “zlitował się” w piątej minucie doliczonego czasu gry i wyszarpał “wapnem” wygraną z Chronstau 1.FC Chrząstwowice.

 

 

Pierwsze trzy punkty w nowej okręgowej batalii zainkasował LZS Raszowa. Wciąż groźny i nieobliczalny pozostaje Orzeł Branice. Na pewno poniżej oczekiwań spisuje się Skalnik Gracze. Porażka na własnym terenie z LZS-em Twardawa, to już czwarta przegrana “Duliego” i spółki.

 

Wynika, tabela, strzelcy