Weegree i Śląsk oko za oko

Weegree i Śląsk oko za oko

Każda pora do uprawiania sportu jest dobra. Kiedy robotnicy wpatrywali się już w zegar odliczający koniec pierwszej zmiany, na parkiet we Wrocławiu wybiegli zawodnicy Weegree AZS Politechniki Opolskiej.

 

Trzeba przyznać, że starcie z rezerwami Śląska to była esencja basketballa, oczywiście na polskim pierwszoligowym poziomie. Pierwszą kwartę dosyć wyraźnie wygrali gospodarze (25-19) i okazało się, że to ona sumarycznie zadecydowała o końcowym wyniku. Późnej opolanie rozpoczęli wyścig na dochodzenie. Drugą odsłonę przeciągnęli na 23-21 i 46-42 przy zejściu na przerwę wyglądało już znacznie, znacznie lepiej. Byłoby jeszcze bardziej komfortowo, gdyby przy egzekwowaniu rzutów wolnych nasi wykazali większą skuteczność, gdyż z 36 rzutów wolnych, do kosza wpadły zaledwie 22 oczka.

 

Ostatnia odsłona, podobnie jak poprzednia (21-21) zakończyła się remisem (32-32), choć ludzie Kamila Sadowskiego przeżywali w pewnym momencie bardzo ciężkie chwile. Zdołali jednak  odrobić 11 punktowy odlot gospodarzy, zaś w samej już końcówce napędzili – cały czas prowadzącemu – rywalowi, porządnego stracha. 20 sekund przed ostateczną syreną, cały kapitał Śląska, za sprawą rzutu za trzy Patyka Wilka (na zdjęciu), stopniał do dwóch punktów.

 

Psia krew! Gdyby chwilę po tym nie pomylił się Jakub Kobel, byłby we Wrocławiu remis. Tymczasem Jan Wójcik skutecznie wykonał dwie próby i wszystko skończyło się happy-endem dla wrocławian (99-95). Weegree już w najbliższą sobotę podejmie przy Prószkowskiej wicelidera tabeli Suzuki 1. ligi – Rawlplug Sokół Łaćut i dostanie doskonałą okazję, żeby powrócić na jej podium. Konsekwencją środowej porażki jest obsuwa na piąty plac, ale to przecież tylko przejściowe.

 

Fot.  opolskiesport/Mirosław Szozda